Ja w ogóle nie wiem, jak dziś ktokolwiek jeszcze może palić, to jest takie gówno, że aż nie do uwierzenia, że dorośli to robią.
O to, to.
Ale zauważ, że jakieś 70-80% palących dorosłych (przynajmniej w mojej okolicy, nie wiem, jak jest gdzie indziej) to po prostu żulia, degeneraci. Osobiście znam 2 (słownie dwie) dorosłe palące osoby na jakimś poziomie.
BTW, nie lubię słowa "palacz". Dla mnie to taki pan pracujący w kotłowni. Wyjdzie z pracy, umyje się i będzie pachnący i apetyczny A śmierdziele śmierdzą. Cały czas.
Zadziwiające jak łatwo szufladkujemy ludzi palacz - żul, a alkoholik szkodzi sam sobie. Straszne. Innego zadania są rodziny alkoholików i narkomanów. Znam palaczy, znam alkoholików , narkomanów i ich rodziny. Uzależnienie od papierosów jest bardzo przykre dla otoczenia wyrządza jednak najmniej krzywd przede wszystkim psychicznych rodzinie. Sama nigdy nie paliłam. Mam w pracy kolegów , palacych , nie są żulami,,
Rozumiem że można nie cierpieć dymu papierosowego , można mieć wstręt do przesiąkniętych dymem ciuchów, że dyskomfortem jest przebywanie w miejscu gdzie ktoś palił , ale pisanie że palaczy charakteryzuje niska kultura osobista , że to i żule jest bardzo nie na miejscu, właściwie to świadczy o wypowiadającym opinie. Mamy na takiego bł Jerzego Popiełuszkę no chyba rzeczywiście wpisuje się w obraz ....
No właśnie skoro Popiełuszko jest patronem mojego syna to koniecznie muszę go oswajać z fajkami .... Tylko nie wiem czy jak ma 8 lat czy nie za późno już....
Wydaje mi się, że jak ktoś ignoruje zakazy niepalenia (choćby te wiaty autobusowe) i generalnie czyjeś zdrowie i komfort to raczej kulturalny nie jest.
Ja rozumiem, że ci ludzie są tak uzależnieni, że mają w nosie innych. Jednak to naprawdę jest przykre, jak sąsiad pod nami notorycznie wychodzi na balkon szczególnie wieczorami, a ja nie mogę mieć otwartego okna, bo cały pokój śmierdzi papierosami. Jaka to kultura? To patologia. Niech się zamknie w domu i tam pali- ale nie, bo jego rodzina też tego wdychać nie chce. Kompletnie nie rozumiem palaczy- jak można wdychać taki smrodliwy dym i jeszcze mieć świadomość, że to szkodzi zdrowiu?
Za czasów Popiełuszki prawie wszyscy palili, inaczej były traktowane papierosy. Przy małych dzieciach też palili i dawali dzieciom z kieliszków wypijać resztki. Nie mieliśmy kiedyś świadomości jaki to ma wpływ na innych.
Cytuj kogo chcesz. Nie wiem, czy Ty palisz, że tego tak bronisz, ale palenie jest obrzydliwe i tyle. Taki śmierdzący mąż całujący żonę, śmierdząca matka przytulająca dziecko, albo kobieta w ciąży z papierosem, babcia chuchając nad wozkiem śmierdzącymi wyziewami- to jest patologia, tak samo jak alkoholizm.
Przed każdym centrum handlowym przy wejściu grupa palących i musisz przejść przez tą chmurę dymu. Wspólna szafka z palaczem w szkole/ pracy=wszystkie ciuchy ci śmierdzą. Palacze nie widzą jakie to uciążliwe dla niepalących.
Mnie wcale nie chodzi o obronę fajek. Tym bardziej o obronę prawa do dymka w miejscach gdzie innym to doskwiera. Tylko o podkręcanie stereotypu palacz to żul , ktoś o niskiej kulturze, to mnie oburza, dlatego przytoczyłam przykład Popiełuszki.
Jak bym powiedziała, że każdy homoseksualista dla mnie to pedofil albo że, każda kobieta która która stosuje tabletki antykoncepcyjne to dziwka to byłoby to trafne w waszym odczuciu porównanie czy krzywdzące?
No, dla palaczy to bywa nic takiego, co tam się z kimś liczyć. Ile razy miałam utarczki słowne w pociągach, bo przecież w przedziale można palić, na korytarzu (wagon dla niepalących) to przecież wiadomo, ze można... Nie cierpię smrodu papierosowego, a na przystankach to norma, ze pali się pod wiatą. Fuj.
Widzę, że trwa dyskusja o wyższości osób niepalących nad palącymi. Padły słowa, że palący to "patologia", "żule". Chyba jednak nie jest tak...
W świecie savoir-vivre'u, obowiązującym wśród wysokich warstw ludzi biznesu czy również wśród arystokratów, czynność palenia tytoniu jest jak najbardziej praktykowana i ma wcale wysoką pozycję
Cytuję wykład dr Stanisława Krajskiego, specjalisty od savoir-vivre'u.
Zaznaczam, że ja nie palę i nigdy nie paliłam, nie jestem w stanie przełamać się do używania papierosów, chyba mam alergię. Mimo to uwielbiam zapach dobrego, jakościowego tytoniu ... I to nie tylko w perfumach
Dyskusja ta przybiera, przynajmniej w ujęciu niektórych osób, taką osobliwą postać , ze przypomina to dyskusje na temat alkoholu pt. „Alkohol to nasz wróg”, w ramach których stwierdzano, że alkohol rozbija rodziny, rodzi agresję, jest problemem społecznym i najlepszą metodą walki z nim jest abstynencja, a jeszcze lepiej prohibicja.
Gdy słuchało się takiej dyskusji o alkoholu to odnosiło się wrażenie, że na świecie jest tylko bimber i wino patykiem pisane, a po alkohol sięga tylko margines.
Alkohol to nie tylko bimber i wino patykiem pisane, ale to również szlachetne wina, szampany, koniaki, likiery, Brendy, whisky itd. Spożywanie alkoholu to jeden z z elementów (istotnych) życia savoir vivre.
Tytoń to nie tylko kiepskie papierosy palone setkami przez nałogowych, śmierdzących dymem tytoniowym osób spoza kulturalnego świata.
Tytoń to szlachetne i bardzo drogie cygara, po które zawsze sięgała i będzie sięgać arystokracja i ludzie, którzy sięgają po szlachetne trunki i potrawy.
W najlepszych na świecie restauracjach i hotelach są tak jak karty win, karty cygar i cygaretek renomowanych firm, gdzie jedna sztuka może kosztować kilkaset euro (w Polsce są cygara z reguły tańsze, po 100-200 zł).
Tytoń to również cygaretki, po które tak jak po cygara sięgają ludzie, którzy nie palą papierosów. Papierosy przypominają wina w tym, że są ich setki gatunków od byle jakich po szlachetne o pięknym zapachu np. papierosy egipskie.
Są jeszcze fajki i setki tytoni, w tym różne szlachetne i pięknie pachnące marki.
Jest wielu ludzi, którzy sami nie pala tytoniu pod żadną postacią, ale uwielbiają jego zapach. Przykładem niech będzie tu Baronowa Nadine de Rothschild, która jak pisze w swojej pracy o savoir vivre prosi mężczyzn, by palili przy niej cygara, bo uwielbia ich zapach.
Nie bez powodu zapach tytoniu czy nawet dymu tytoniowego pojawia się w wielu perfumach.
Cygara, cygaretki, falki i papierosy stanowią integralny element savoir vivre od setek lat i, jak wszystko na to wskazuje, zawsze tak będzie.
Smoking powstał jako strój do palenia. Dziś zastępuje go marynarka do palenia. W książce baronowej de Rothschild czytamy: „Chociaż papierosów nie powinno się – w zasadzie – palić aż do podania serów czy kawy, trzeba rozstawić na stole popielniczki, pasujące do zastawy stołowej bądź srebrne, i papierosy w specjalnych czarkach. W trakcie obiadu popielniczki muszą być regularnie opróżniane”.
W jaki sposób traktuje ona palenie?
De Cesari w swoim podręczniku savoir vivre pisze: „Nie należy w dziecinny i przesadny sposób demonstrować oburzenia tym, że ktoś pali w miejscu, gdzie palenie jest dozwolone”; „Jeśli ktoś gnębi palacza powtarzając mu, że palenie szkodzi, palacz powinien, według F. de Cesari, powiedzieć: „Tyle się naczytałem o szkodliwości palenia, że postanowiłem z tym skończyć”. Dręczyciel: „Z paleniem”. Palacz: „Z czytaniem”.
Na temat palenia już pisałem we wpisie pt. „Savoir vivre i palenie”. I trochę się powtarzam, ale robię to, bo powracają stare zarzuty wobec palenia.
Na koniec włożę ponownie kij w mrowisko i zacytuję fragment swojego wpisu z 10 grudnia 2010 r.: Oddajmy tu głos Bernardowi Roetzel, który w swojej książce pt. „Gentleman. Moda ponadczasowa” (Na język polski przełożyli J. Pokora oraz M. Rulski-Bożek, Konemann, Warszawa 2006) pisze dużo o urokach papierosów, cygar, fajki i o tym jaki może być i jaki jest elegancki świat tytoniu. Cytuje on, między innymi, Tomasza Manna, który często w swojej twórczości opisywał rozkosz jaka daje palenie tytoniu.
Oto cytat z „Czarodziejskiej góry”: „Nie rozumiem jak niektórzy ludzie mogą nie palić. To tak jakby odrzucali jedna z najlepszych rzeczy, jaką oferuje życie, a z pewnością coś, co daje skrajną przyjemność”.
Ktoś może nie znosić pijaństwa i alkoholizmu, ale niech nie potępia picia Burgunda rocznik 1993. Ktoś może być wrogiem nikotynizmu, ale niech nie twierdzi, że tytoń nie jest elementem kultury wyższej."
--------------
To był tylko cytat z opinią dr Krajskiego. Taki głos w dyskusji na temat czy tylko patologia pali.
@Ida Wiesz można pozachwycać się i delektować smakiem tortu zjadając malutki kawałek, a można przysiąść i "zeżreć" go od ręki ot tak
tak rozumiem drogę od wytrawnego cygara wypalonego okazjonalnie dla towarzystwa do paczki pospolitych fajek wypalanej codziennie- od śniadanka do kolacji
poza tym poczytaj komentarze pod artykułem, dają wiele do myślenia na temat logiki myślenia autora
Tylko, że rozmawiamy jednak o diametralnie różnych kwestiach. Zachowania, o których piszecie są niekulturalne i uciążliwe dla sąsiadów. Palenie na klatce, to już w ogóle hamsteo. Jednak dalej konsekwencje zażywania narkotyków i picia nalogowego społeczne i w skali rodziny, są kompletnie niewspolmierne do palenia tytoniu. Świadczy o tym chociażby fakt, że znaczna część dzieci odebranych rodzicom to dzieci z rodzin alkoholowych.
Państwo pozoruje walkę a nie walczy bo czerpie z tego uzależnienia ogromne zyski. To jest błędne koło i dopóki sami palacze nie zdadzą sobie sprawy jak haniebnie są wykorzystywani nie bardzo jest szansa na poprawę sytuacji.
Tola, palenie jest zle i szkodliwe. Każdy nałóg ma zły wpływ na uzależnionego i otoczenie. W latach 80 tych palenie było szalenie popularne, w pewnych środowiskach nawet w dobrym tonie. I jakoś dzieci tamtych dorosłych, zwykle nie maja traum, nie leczą się, nie ma też jakos grup ddp. Uważam, że zrobiliśmy jako społeczeństwo milowy krok do przodu w postrzeganiu nałogów i konieczności walki z nimi. Co oczywiście nie upoważnia do osiadania na laurach. A z własnego podwórka- moja mama paliła wiele lat, przestała dzięki mnie. Więc mam pewne zasługi W tej dziedzinie
Porównanie narkomana i nalogowego alkoholika do palacza- to jest dopiero odlot Nie, nie uważam, że palenie jest ok, a dym to perfuma
@Aga85 - Uzasadnisz? Bo tak tak się przyjęło? Bo po fajku można prowadzić samochód? Bo popkultura latami lansowała eleganckie trzymanie papierosa w ręku jako coś, co jest cool? A przystojniak z kiepem w zębach to twardy gość?
Komentarz
Mamy na takiego bł Jerzego Popiełuszkę no chyba rzeczywiście wpisuje się w obraz ....
Nie, nie uważam, że palenie jest ok, a dym to perfuma
W cenie paczki fajek można zrobić obiad
Dziwnie się przyjęło, że palenie to nic takiego.
Tym bardziej o obronę prawa do dymka w miejscach gdzie innym to doskwiera.
Tylko o podkręcanie stereotypu palacz to żul , ktoś o niskiej kulturze, to mnie oburza, dlatego przytoczyłam przykład Popiełuszki.
Jak bym powiedziała, że każdy homoseksualista dla mnie to pedofil albo że, każda kobieta która która stosuje tabletki antykoncepcyjne to dziwka to byłoby to trafne w waszym odczuciu porównanie czy krzywdzące?
Widzę, że trwa dyskusja o wyższości osób niepalących nad palącymi.
Padły słowa, że palący to "patologia", "żule".
Chyba jednak nie jest tak...
W świecie savoir-vivre'u, obowiązującym wśród wysokich warstw ludzi biznesu czy również wśród arystokratów, czynność palenia tytoniu jest jak najbardziej praktykowana i ma wcale wysoką pozycję
Cytuję wykład dr Stanisława Krajskiego, specjalisty od savoir-vivre'u.
Zaznaczam, że ja nie palę i nigdy nie paliłam, nie jestem w stanie przełamać się do używania papierosów, chyba mam alergię.
Mimo to uwielbiam zapach dobrego, jakościowego tytoniu ...
I to nie tylko w perfumach
Oddaję głos panu Krajskiemu:
Savoir vivre i tytoń
"Ze zdumieniem śledzę dyskusję o papierosach toczącą się pod wpisem pt. „Malarstwo i savoir vivre: z papierosem – Władysław Podkowiński (1866-1895)”
Dyskusja ta przybiera, przynajmniej w ujęciu niektórych osób, taką osobliwą postać , ze przypomina to dyskusje na temat alkoholu pt. „Alkohol to nasz wróg”, w ramach których stwierdzano, że alkohol rozbija rodziny, rodzi agresję, jest problemem społecznym i najlepszą metodą walki z nim jest abstynencja, a jeszcze lepiej prohibicja.
Gdy słuchało się takiej dyskusji o alkoholu to odnosiło się wrażenie, że na świecie jest tylko bimber i wino patykiem pisane, a po alkohol sięga tylko margines.
Alkohol to nie tylko bimber i wino patykiem pisane, ale to również szlachetne wina, szampany, koniaki, likiery, Brendy, whisky itd. Spożywanie alkoholu to jeden z z elementów (istotnych) życia savoir vivre.
Tytoń to nie tylko kiepskie papierosy palone setkami przez nałogowych, śmierdzących dymem tytoniowym osób spoza kulturalnego świata.
Tytoń to szlachetne i bardzo drogie cygara, po które zawsze sięgała i będzie sięgać arystokracja i ludzie, którzy sięgają po szlachetne trunki i potrawy.
W najlepszych na świecie restauracjach i hotelach są tak jak karty win, karty cygar i cygaretek renomowanych firm, gdzie jedna sztuka może kosztować kilkaset euro (w Polsce są cygara z reguły tańsze, po 100-200 zł).
Tytoń to również cygaretki, po które tak jak po cygara sięgają ludzie, którzy nie palą papierosów.
Papierosy przypominają wina w tym, że są ich setki gatunków od byle jakich po szlachetne o pięknym zapachu np. papierosy egipskie.
Są jeszcze fajki i setki tytoni, w tym różne szlachetne i pięknie pachnące marki.
Jest wielu ludzi, którzy sami nie pala tytoniu pod żadną postacią, ale uwielbiają jego zapach.
Przykładem niech będzie tu Baronowa Nadine de Rothschild, która jak pisze w swojej pracy o savoir vivre prosi mężczyzn, by palili przy niej cygara, bo uwielbia ich zapach.
Nie bez powodu zapach tytoniu czy nawet dymu tytoniowego pojawia się w wielu perfumach.
Cygara, cygaretki, falki i papierosy stanowią integralny element savoir vivre od setek lat i, jak wszystko na to wskazuje, zawsze tak będzie.
Smoking powstał jako strój do palenia. Dziś zastępuje go marynarka do palenia.
W książce baronowej de Rothschild czytamy: „Chociaż papierosów nie powinno się – w zasadzie – palić aż do podania serów czy kawy, trzeba rozstawić na stole popielniczki, pasujące do zastawy stołowej bądź srebrne, i papierosy w specjalnych czarkach. W trakcie obiadu popielniczki muszą być regularnie opróżniane”.
W jaki sposób traktuje ona palenie?
De Cesari w swoim podręczniku savoir vivre pisze: „Nie należy w dziecinny i przesadny sposób demonstrować oburzenia tym, że ktoś pali w miejscu, gdzie palenie jest dozwolone”; „Jeśli ktoś gnębi palacza powtarzając mu, że palenie szkodzi, palacz powinien, według F. de Cesari, powiedzieć: „Tyle się naczytałem o szkodliwości palenia, że postanowiłem z tym skończyć”. Dręczyciel: „Z paleniem”. Palacz: „Z czytaniem”.
Na temat palenia już pisałem we wpisie pt. „Savoir vivre i palenie”. I trochę się powtarzam, ale robię to, bo powracają stare zarzuty wobec palenia.
Na koniec włożę ponownie kij w mrowisko i zacytuję fragment swojego wpisu z 10 grudnia 2010 r.:
Oddajmy tu głos Bernardowi Roetzel, który w swojej książce pt. „Gentleman. Moda ponadczasowa” (Na język polski przełożyli J. Pokora oraz M. Rulski-Bożek, Konemann, Warszawa 2006) pisze dużo o urokach papierosów, cygar, fajki i o tym jaki może być i jaki jest elegancki świat tytoniu. Cytuje on, między innymi, Tomasza Manna, który często w swojej twórczości opisywał rozkosz jaka daje palenie tytoniu.
Oto cytat z „Czarodziejskiej góry”: „Nie rozumiem jak niektórzy ludzie mogą nie palić. To tak jakby odrzucali jedna z najlepszych rzeczy, jaką oferuje życie, a z pewnością coś, co daje skrajną przyjemność”.
Ktoś może nie znosić pijaństwa i alkoholizmu, ale niech nie potępia picia Burgunda rocznik 1993. Ktoś może być wrogiem nikotynizmu, ale niech nie twierdzi, że tytoń nie jest elementem kultury wyższej."
--------------
To był tylko cytat z opinią dr Krajskiego. Taki głos w dyskusji na temat czy tylko patologia pali.
Nie bijcie Ja nie palę
Wiesz można pozachwycać się i delektować smakiem tortu zjadając malutki kawałek, a można przysiąść i "zeżreć" go od ręki ot tak
tak rozumiem drogę od wytrawnego cygara wypalonego okazjonalnie dla towarzystwa do paczki pospolitych fajek wypalanej codziennie- od śniadanka do kolacji
poza tym poczytaj komentarze pod artykułem, dają wiele do myślenia na temat logiki myślenia autora
Jednak dalej konsekwencje zażywania narkotyków i picia nalogowego społeczne i w skali rodziny, są kompletnie niewspolmierne do palenia tytoniu.
Świadczy o tym chociażby fakt, że znaczna część dzieci odebranych rodzicom to dzieci z rodzin alkoholowych.
W latach 80 tych palenie było szalenie popularne, w pewnych środowiskach nawet w dobrym tonie. I jakoś dzieci tamtych dorosłych, zwykle nie maja traum, nie leczą się, nie ma też jakos grup ddp.
Uważam, że zrobiliśmy jako społeczeństwo milowy krok do przodu w postrzeganiu nałogów i konieczności walki z nimi. Co oczywiście nie upoważnia do osiadania na laurach.
A z własnego podwórka- moja mama paliła wiele lat, przestała dzięki mnie. Więc mam pewne zasługi W tej dziedzinie