no ja własnie nie mam absolutnie przekonania do internetu. Wiem, ze wielu moich znajomych małżeństw tak się własnie poznało, ale ja mam za duzo kompleksów zeby się gdzieś zalogować.
tylko ze przy pozanawaniu sie w realu od razu widać jak wyglądam (czyli jaka jestem gruba i niepiękna) a w wypadku internetu to jednak moze się ewentualny pan mocno rozczarować przy pierwszym osobistym kontakcie. I to mnie całkowicie blokuje.
Wlasnie warto 'zaryzykowac'. Madry facet madra kobiete doceni. Pomaluj sie, uczesz sie ladnie (jak zwykle), usmiechnij sie i pstryk! stworz profil i wstaw zdjecia. A za pare misiecy, zapros mnie na wesele. To zagram Ave Maria na skrzypcach.
Ty się też możesz ewentualnym panem mocno rozczarować.
Więc najlepiej nic nie rób - wtedy na pewno wszystko się uda:)
rezygnacja z jednego z wielu sposobów jest nic nie robieniem?? internet to jedyna opcja? zrozumiałabym tą uwagę gdybym odrzucała po kolei każdą propozycję a nie tylko jedną możliwość.
Kluczowym wydaje sie juz samo podejscie, postawa otwartosci na drugiego czlowieka. Czy to przez Internet czy w realu, takie wyciagniecie ręki po relację ktorej pragnę, której brak odczuwam.
15 minęło 22 lat jak się biedak męczy ze mną jako żoną .....tak więc proszę przy spotkaniu z moim ślubnym pogratulować mu tego szczęścia że ma tyle cierpliwości
@nowa - Z doświadczenia wiem, że to obu stronom trzeba pogratulować
to on jest ten biedny wywieziony w krzaki ,ja byłam u siebie to ja go piesem chciałam poszczuć a ten guuupi nie chciał nawet szczekać , ja wiecej gadam ja jestem złośliwa jędza ,ale dziękuję ślicznie
Co prawda temat nie dotyczy mnie bezpośrednio, ale hipotetycznie, w realu to nie wiem gdzie moglabym spotkać ewentualnego kandydata. Znajomi, to raczej stałe grono- same pary. W pracy też nie- same panie. Na imprezy do klubów z kolei nie chadzsm. Chyba serio zostaje internet.
Szukanie jest spoko. Można poznać nowych ludzi, nawet jak nie wyjdzie, to przynajmniej czasem fajny seks się trafi
Albo jakiś wirusik syfilusik
Oj tam, bez ryzyka nie ma zabawy Co mi przypomniało ten dowcip
Trzej Polacy wrócili z Ameryki po kilku miesiącach pracy. Przed spotkaniem z żonami postanowili iść do lekarza przebadać się, bo to nigdy nie wiadomo co człowiek złapie na obczyźnie. Wszedł pierwszy. Nie ma go pół godziny, w końcu wychodzi załamany. - No i co lekarz powiedział? - pytają koledzy. - AIDS! Wchodzi drugi, znowu go długo nie ma. Wychodzi załamany. - No i co? - AIDS! Wchodzi trzeci. Nie ma go jeszcze dłużej. Nagle wybiega uradowany: - Kiła! Kiłeczka! Kiłunia!!
A tak na powaznie jestem przekonana ze nie tyle chodzi o szukanie co o wybor. Nie ma potrzeby szukania, trzeba sie zdecydowac i zrezygnowac ze swojego meskiego idealu. W rodzinie meza jest taka starsza ciocia niezamezna. Gdy byla panna oswiadczyl jej sie kawaler. Nie zgodzila sie bo jego rece jej sie nie podobaly!
Gdybym podobnie sie kierowala swoim idealem, z pewnoscia ze swoim mezem bym nie byla (bardzo podoba mi sie gdy mezczyzna ma bujne wlosy - lekko krecone- a moj maz ma baaardzo wysokie czolo i fryzure à la Svitoslav Richter.
nie wiem jak u innych ale ja nie mam niewobrażalnych wymagań swoje przeżyłam i wiem jak wygląda życie i co jest ważne a co nie. I na siłę też nie szukam, nie ma parcia ze musi byc za wszelką cenę.
Komentarz
Czasami tez facet niesmialy i nie ma innej alternatywy. Albo zapracowany tak ze nie ma mozliwosci wyjsc na spotkaniu innej osoby.
Pomaluj sie, uczesz sie ladnie (jak zwykle), usmiechnij sie i pstryk!
stworz profil i wstaw zdjecia.
A za pare misiecy, zapros mnie na wesele. To zagram Ave Maria na skrzypcach.
czasami wiele rzeczy sie inicjuje ... nadaremnie.
Ale gdybym wiedziała na jaką pijacką imprezę jechał to bałabym się do niego odezwać .
Poza tym, trudno w maseczce patrzec na ludzi.
Chyba serio zostaje internet.
Co mi przypomniało ten dowcip
Trzej Polacy wrócili z Ameryki po kilku miesiącach pracy. Przed spotkaniem z żonami postanowili iść do lekarza przebadać się, bo to nigdy nie wiadomo co człowiek złapie na obczyźnie. Wszedł pierwszy. Nie ma go pół godziny, w końcu wychodzi załamany.
- No i co lekarz powiedział? - pytają koledzy.
- AIDS!
Wchodzi drugi, znowu go długo nie ma. Wychodzi załamany.
- No i co?
- AIDS!
Wchodzi trzeci. Nie ma go jeszcze dłużej. Nagle wybiega uradowany:
- Kiła! Kiłeczka! Kiłunia!!
Nie ma potrzeby szukania, trzeba sie zdecydowac i zrezygnowac ze swojego meskiego idealu.
W rodzinie meza jest taka starsza ciocia niezamezna. Gdy byla panna oswiadczyl jej sie kawaler. Nie zgodzila sie bo jego rece jej sie nie podobaly!
Gdybym podobnie sie kierowala swoim idealem, z pewnoscia ze swoim mezem bym nie byla (bardzo podoba mi sie gdy mezczyzna ma bujne wlosy - lekko krecone- a moj maz ma baaardzo wysokie czolo i fryzure à la Svitoslav Richter.
Z waartosci nie zrezygnowalam.