Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Klarcia broni ks. Blachnickiego przed lasandrystami

179111213

Komentarz

  • "Przyczyna laicyzacji tamtejszego społeczeństwa leży w reżymie gen.
    Franco. Mieszkańcom Hiszpanii Kościół kojarzył się z czymś najgorszym i
    chyba nie bez powodu. Trudno było w triumfującym katolicyzmie odnaleźć
    Chrystusa i Jego Ewangelię."

    Klarciu, a skąd te komunistyczne opinie? Bardzo jestem ciekaw.
  • Ten pan na zdjęciu to akurat nie Greg, tylko Sługa Boży abp Sheen.

    Fakt, że nasz Klarciu jeden sposób działania nie daje Ci prawa, aby krytykować inne.
    1. Dobrze wiem kim jest "pan" na zdjęciu i nie mam nic przeciw Słudze Bożemu, wręcz przeciwnie - uważam tylko, iż to co było dobre w czasach abp Sheen' a dziś już nie ma racji bytu, bo może trafić tylko do nielicznych, a potrzebujących są masy.
    Spróbuj zrobić mały eksperyment, wejdź na teren przeciętnej szkoły (gimnazjum) w dużym mieście (choćby Wa-wie) i zaserwuj młody przedstawione w tej pozycji książkowej treści, ale tak, jak tam są przekazane nic od siebie nie dodając.

    2. Znam skuteczny sposób głoszenia Dobrej Nowiny i wiem, że jest to dobre choćby po tym jak na temat nowej ewangelizacji wypowiada się papież i duszpasterze przez papieża do tegoż wyznaczeni.
  • Dopiero co sama podlinkowałaś wypowiedź kardynała z której wynikało, że po ćwierćwieczu Nowej Ewangelizacji problemem Kościoła jest powszechna ignorancja wśród wiernych. I to ma być dobre?
  • Dla Grega jako informatyka istnieje tylko 0 i 1, stanów pośrednich nie ma :-)
    W kwestii przynależności do Kościoła to samo dotyczy Magisterium. W Kościele się jest albo  nie. stanów pośrednich nie ma.
    DEKRET O EKUMENIZMIE

    DE 3. W tym jednym i jedynym Kościele Bożym już od samego początku powstały pewne rozłamy, które Apostoł surowo karci jako godne potępienia. W następnych zaś wiekach zrodziły się jeszcze większe spory, a niemałe Społeczności odłączyły się od pełnej wspólnoty (communio) z Kościołem katolickim, często nie bez winy ludzi z jednej i drugiej strony. Tych zaś, którzy obecnie rodzą się w takich Społecznościach i przepajają się wiarą w Chrystusa, nie można obwiniać o grzech odłączenia. A Kościół katolicki otacza ich braterskim szacunkiem i miłością. Ci przecież, co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie (communio) ze społecznością Kościoła katolickiego. Faktem jest, że z powodu rozbieżności utrzymujących się w różnej formie między nimi a Kościołem katolickim, czy to w sprawach doktryny, a niekiedy też zasad karności, czy odnośnie do struktury Kościoła, pełna łączność (communio) kościelna napotyka niemało przeszkód, częstokroć bardzo poważnych, które przełamać usiłuje ruch ekumeniczny. Pomimo to usprawiedliwieni z wiary przez chrzest należą do Ciała Chrystusa, dlatego też zdobi ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie Kościoła katolickiego słusznie ich uważają za braci w Panu. Ponadto wśród elementów czy dóbr, dzięki którym razem wziętym sam Kościół się buduje i ożywia, niektóre i to liczne i znamienite mogą istnieć poza widocznym obrębem Kościoła katolickiego, spisane słowo Boże, życie w łasce, wiara, nadzieja, miłość oraz inne wewnętrzne dary Ducha Św. oraz widzialne elementy: wszystko to, co pochodzi od Chrystusa i do Niego prowadzi, należy słusznie do jedynego Kościoła Chrystusowego.
  • totalny off-top: jak się wymawia "Fulton" i "Sheen"? <fulton> i <szin>?
  • "pierwsi tzw. księża moderniści byli kształtowani w czasach przedsoborowych"

    I kto ich potem wyświęcił na biskupów?
    Kilku było już biskupami, jeszcze z czasów przedsoborowych.
    Poza tym - Pan nasz także powołał Judasza.

    Przy tym - ci, których tradsi za modernistów uważają bardzo rzadko są takowymi w istocie.
    Z tego co wiem, to w Holandii jest raczej problem z "szeregowymi" księżmi, a nie biskupami.
  • "Maćku Nowa Ewangelizacja jest próbą poradzenia sobie z tym faktem a nie jego przyczyną"

    I ile czasu ta próba będzie jeszcze trwała, skoro okazuje się nieskuteczna?
  • Dopiero co sama podlinkowałaś wypowiedź kardynała z której wynikało, że po ćwierćwieczu Nowej Ewangelizacji problemem Kościoła jest powszechna ignorancja wśród wiernych. I to ma być dobre?
    Niewłaściwie zinterpretowałeś wypowiedź kardynała. On wcale nie powiedział, iż Nowa Ewangelizacja przyczyniła się do religijnej ignorancji wśród wiernych.
    Z treści wywiadu jednoznacznie wynika, iż ową ignorancję ma właśnie zmienić powszechna ewangelizacja za którą pójdzie solidna katecheza. Kardynał też podkreśla, że: "diecezja i poszczególne parafie mają być otwarte na wszystkie grupy
    obecne w Kościele. Na te, które istnieją już od wieków, jak i te
    powstałe już po Soborze Watykańskim II. Jeśli Duch Święty je powołuje do
    istnienia, to powinniśmy być na nie otwarci. Jeśli zarówno ruchy, jak i
    całe parafie zamkną się w sobie, to obumrą
    "

    Natomiast ks. bp Ryś, w Kostrzynie nad Odrą powiedział:
    "Nowa ewangelizacja to nie jakiś ładny kwiatek, który jest tylko dodatkiem do chrześcijaństwa. Aby nie zatrzymać się tylko na obrzędach, zwyczajach i tradycji, naszej wierze potrzeba osobistej relacji ze zmartwychwstałym Chrystusem. Ewangelizacja wypływa właśnie z chęci mówienia innym o moim spotkaniu z Jezusem"

    I to jest właśnie clou całej sprawy.
  • "Przyczyna laicyzacji tamtejszego społeczeństwa leży w reżymie gen.
    Franco. Mieszkańcom Hiszpanii Kościół kojarzył się z czymś najgorszym i
    chyba nie bez powodu. Trudno było w triumfującym katolicyzmie odnaleźć
    Chrystusa i Jego Ewangelię."

    Klarciu, a skąd te komunistyczne opinie? Bardzo jestem ciekaw.
    To nie są komunistyczne opinie, taka diagnoza jest też w kręgach Kk.
    Należy odważnie spojrzeć prawdzie w oczy.
  • Wszystko pięknie, ale Nowa Ewangelizacja trwa od 1979 roku. I to nie kosmici odpowiadają za to, że wierni są niedouczeni, ale konkretni hierarchowie.

    Trochę to przypomina mowę Donalda Tuska, który jak ma się przyznać do niepowodzeń swojego rządu, to zawsze udaje, że rządzi Kaczyński :)
  • "Maćku Nowa Ewangelizacja jest próbą poradzenia sobie z tym faktem a nie jego przyczyną"

    I ile czasu ta próba będzie jeszcze trwała, skoro okazuje się nieskuteczna?
    A kto powiedział, że jest nieskuteczna?
    Można co najwyżej powiedzieć, iż dotąd było jej w Kk za mało.
  • "To nie są komunistyczne opinie, taka diagnoza jest też w kręgach Kk."

    Szkoda, że "kręgi" nie odczuwają wdzięczności dla gen. Franco za to, że je uchronił przed ołowiem w potylicy.
  • Wszystko pięknie, ale Nowa Ewangelizacja trwa od 1979 roku. I to nie kosmici odpowiadają za to, że wierni są niedouczeni, ale konkretni hierarchowie.


    Raczej można powiedzieć, że na dobre rozpoczęła się dopiero w roku 1979, a nie zkatechizowani wierni wywodzą się z kręgów tradycyjnego ( nie mylić z "tradsowskim") duszpasterstwa, to ci, o których bp Kiernikowski mówi - "praktykujący niewierzący".
  • No właśnie, to wina Kaczyńskiego.
  • "To nie są komunistyczne opinie, taka diagnoza jest też w kręgach Kk."

    Szkoda, że "kręgi" nie odczuwają wdzięczności dla gen. Franco za to, że je uchronił przed ołowiem w potylicy.
    Nie o to chodzi Maćku. Te "kręgi" dobrze wiedzą co duchowieństwo zawdzięcza gen. Franco, ale zarazem wiedzą, iż zamordyzm katolicki do niczego dobrego nie prowadzi.
    Poza tym - ja mówiłam jeszcze o Rewolucji Francuskiej i Październikowej. Gdyby ówczesne społeczeństwa nie czuły się przez kler uciskane do w/w by nie doszło.
    W Polsce komuszej rewolucji nie było, bo jak by nie patrzeć kler był jednak bardziej "ludzki", ale i tak zdecydowana większość która szeregi komunistów ( dwudziestolecie międzywojenne) zasiliła, to były osoby do Kk w różny sposób zrażone.
  • edytowano wrzesień 2012
    Maćku, to powiedz jaka jest skuteczność pozyskiwania zlaicyzowanych ludzi dla Boga przez kręgi tradycjonalistów? Nie mówię o byłych oazowiczach, którym bardziej się podoba po łacinie, ale o co najwyżej "niedzielnych katolikach", którzy chodzą, bo taka tradycja.

    NIech ktoś zrobi porównanie ze wspólnotami Kościoła, które powstały po soborze. I tyle. Takie gadanie, kto jest lepszy, to nie ma sensu. Zresztą: jeśli droga tradycjonalistów jest taka "o niebo lepsza", to już w niedługim czasie przegonicie "posoborowe duszpasterstwo" i w ogóle nie będzie tematu. 

    Natomiast mam wątpliwości, które już opisywałem. Wylęgarnia modernistów, którzy nagle stali się biskupami w czasie II SW, to przecież Przenajświętsze Przedsoborowie. Skuteczność tradycyjnej ortopraksji mierzę właśnie liczbą zarzutów, które stawiają tradycjonaliści "duchowym wnukom" tych wielkich "ojców wiary potrydenckiej". Tak, tak. Przecież to potrydenckie metody były niezwykle skuteczne w walce o wiarę Francji. To potrydenckie metody nie zatrzymały pochodu Reformacji. Posoborowie, z 50 letnią historią walki o zlaicyzowany Zachód zbyt wiele się nie różni. :)
  • "NIech ktoś zrobi porównanie ze wspólnotami Kościoła, które powstały po soborze. I tyle."

    Zrób, chętnie przeczytam.
  • Niestety, nie moja działka.

    A jak wygląda wejście takiego laika do grupy tradycjonalistów? Zdarzają się takie przypadki?

    I druga sprawa. Tradycjonaliści chcą powrotu metod duszpasterskich przedsoborowych, jako bardziej skutecznych? Bo do końca to nie wiem. Wydaje mi się to bez sensu z przyczyn powyżej opisanych. Im bardziej krytykują czasy posoborowe, tym bardziej przyznają, jak nieskuteczne były to metody. Co o tym sądzisz?
  • Maćku, to powiedz jaka jest skuteczność pozyskiwania zlaicyzowanych ludzi dla Boga przez kręgi tradycjonalistów? Nie mówię o byłych oazowiczach, którym bardziej się podoba po łacinie, ale o co najwyżej "niedzielnych katolikach", którzy chodzą, bo taka tradycja.

    ***

    Ja bym chciała dopytać - ilu ateuszy, "klarciopodobnych", typu Kinga Dunin, Kazimiera Szczuka, udało się pozyskać tradsom dla Boga i Kościoła?


    P.S. I znowu nie umiem ustawić, będzie w niebieskiej ramce.
  • A jak wygląda wejście takiego laika do grupy tradycjonalistów? Zdarzają się takie przypadki?


    Sam jestem takim przypadkiem.
  • edytowano wrzesień 2012
    Wedle najświeższych informacji 139.234 i pół.

    O ile rozumiem tok rozumowania Anawima, to uważa on, że krytyka rzeczywistości posoborowej jest z automatu krytyką rzeczywistości przedsoborowej, która do Soboru doprowadziła. Mówiąc wprost jest to zarzut wobec wcześniejszych papieży, czy prefektów Św. Oficjum, że tolerowali w Kościele nieortodoksyjne prądy myślowe, że starali się od nich łagodnie odwodzić i przekonywać ludzi o błędach, zamiast wyrzucić np. twórców "nowej teologii" z Kościoła na zbitą twarz. Że Pius XII wyhodował na własnej piersi prałata Montiniego, że majstrował przy obrzędach Triduum Paschalnego, dając zachętę do późniejszych zmian w liturgii. Całkowicie się z Anawimem zgadzam, ja też mam o to żal. Tym bardziej, że reforma Triduum w tym wydaniu była całkowicie beznadziejna.
  • A dlaczego akurat Pius XII? Średnia wieku biskupów soborowych to 60 lat. Oni byli formowani w latach 20-30 XX w. Co to za formacja, która dała owoc zbiorowego zafascynowania herezją? Ja naprawdę nie rozumiem powrotu jakich metod chcą tradycjonaliści. Jeszcze wcześniejszych, z XIX wieku? A tych biskupów powinno się wyrzucić na zbity pysk, skoro podpisali takie dokumenty soborowe? Śmieszne.

    W moim przekonaniu Bractwo popada w idealizm. Tęskni do obrazu świata, który wyłania się z encyklik, a który jest jedynie wskazaniem "jak być powinno" wobec twardej rzeczywistości XIX i XX w. Tak można bez końca. Dlatego uważam, że Bractwo powinno otrzymać normalny status w Kościele, najlepiej jakąś diecezję i parafie lub choćby możliwość prowadzenia parafii personalnych. Wtedy stanie się jasne na ile ta droga jest atrakcyjna dla współczesnego świata. 

    Dla mnie, ze względu na ich utożsamianie własnych poglądów z Magisterium (bez sensu kompletnie) oraz kwestie praktyki duszpasterskiej, nieatrakcyjna. Ze względu na przechowywanie skarbów Kościoła: atrakcyjna. No ale co kto lubi.
  • "Oni byli formowani w latach 20-30 XX w. Co to za formacja, która dała owoc zbiorowego zafascynowania herezją?"

    Nie bądź tak surowy. Jeżeli weźmiesz pod lupę konstytucję "Dignitatis Humanae" to okaże się, że wolność religijną wprowadzono dodając zaledwie kilka słów do cytowanego wcześniejszego nauczania na ten temat. Myślę, że wielu biskupów, którzy głosowali za tym dokumentem zwyczajnie nie zauważyło, gdzie pojawia się zmiana. Tym bardziej, że teksty były nadzwyczaj obfite, a wciąż popędzano Ojców Soborowych, aby się spieszyli. W innych miejscach umieszczano sformułowania dwuznaczne, które zdefiniowano de facto już po zakończeniu Soboru. Pamiętaj też, że były to wciąż czasy kościelnej dyscypliny i jeżeli Paweł VI zarządził jakiś kierunek zmian, to biskupi się go słuchali.
  • No co ty. To teraz zwykły finansista i informatyk ogarniają kwestie, a wtedy wykształceni biskupi dali się zwieść? Nawet jeśli, to dlaczego z czasem nie poszli po rozum do głowy nabitej przedsoborową formacją. :) Ile jest takich przypadków, że biskup się podpisał, a potem twierdził, że dokument jest daremny?
  • Jesteś w błędzie, informatyk i finansista tego nie ogarniają.
  • A jak wygląda wejście takiego laika do grupy tradycjonalistów? Zdarzają się takie przypadki?


    Sam jestem takim przypadkiem.
    I jeszcze powiedz, że byłeś zdeklarowanym ateistą, albo kimś kto był po uszy zanurzony w bagnie grzechu. :)
  • edytowano wrzesień 2012
    Co do wprowadzonych zmian* na SV II - moim zdaniem, wiele spraw wyglądało by inaczej, gdyby postanowienia Soboru zostały zrealizowane.

    * - Chodzi mi raczej o zmiany liturgiczne i metod duszpasterskich, bo dialog ekumeniczny i międzyreligijny to trochę inna bajka.


  • I jeszcze powiedz, że byłeś zdeklarowanym ateistą, albo kimś kto był po uszy zanurzony w bagnie grzechu. :)
    Nie ma się z czego śmiać, ateuszem nie byłem, ale bagno owszem było.

  • Greg - ja jednak wyraźnie wyczuwam, że gdybym trafiła w środowisko Tobie podobnych, w stanie, w jakim trafiłam do Carlsberga, to w końcu udało by mi się popełnić samobójstwo.
    Potępienia się nie bałam, bo groźba piekła nie była w stanie mnie przestraszyć - uratować mnie mogło jedynie doświadczenie bezwarunkowej miłości naszego Ojca.
    A i to w czasie gdy się nawracałam podjęłam kilka prób samobójczych, ponieważ za każdym razem mnie ratowano zdesperowana pojechałam do Polski (już wtedy mogłam jeździć do kraju) żeby sobie kupić cyjanek potasu.
    To było już po śmierci o.Franciszka, gdy wykończona moimi "numerami" załoga nie miała sił udźwignąć Krzyża o imieniu Renatka.
    Wtedy Pan (jestem przekonana, iż za wstawiennictwem ks.Blachnickiego) postawił na mojej drodze kolejną osobę, poprzez nią objawił mi ogrom swojej Miłości.
    Gdy się naocznie przekonałam, iż można kochać mnie bezwarunkowo i nie odrzucić bez względu na to co bym uczyniła - Narodziłam się na Nowo.
    Mogę więc śmiało powiedzieć, że: "prawdziwa miłość potrafi nawet z bestii uczynić człowieka" (cytat z "Piękna i Bestia")
  • Komentarz do jutrzejszej (jeszcze) Liturgii Słowa

    Nawrócenie nie jest kwestią przejęcia pewnych
    zewnętrznych form i systematycznego odprawiania rytuałów.
    Chrześcijaństwo jest religią życia: gesty i znaki muszą wyrażać
    wewnętrzną dyspozycję. Sprawując Eucharystię, odnawiamy w sobie
    pragnienie codziennego składania swojego życia w ofierze posłuszeństwa
    Bogu Ojcu. Jeśli tak się nie dzieje, będziemy wewnętrznie rozdarci:
    nasze życie toczyć się będzie obok naszej religijności, zupełnie tak,
    jak gdyby Bóg nie istniał.

    Ks. Jarosław Januszewski, "Oremus" wrzesień 2007, s. 30
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.