Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Teraz wszyscy pójdziemy do paki

12467

Komentarz

  • Rafale-
    -kwestionujący Twe kpiące podejście do spraw narodowych
    tu się pomyliłeś, bom daleka od kpiny
    miło, ze się fatygowałeś, ale pan Nowak jest akurat bardzo daleko na liscie ludzi, z których zdaniem się liczę
    tak naprawdę-wcale go tam nie ma
    ale dziękuję
    bardzo

    i jeszcze jedno: zdumiewa mnie zawsze to, ze tak bardzo lekko przypisuje się dziennikarzom nierzetelnośc, jeśli głoszą poglądy niezgodne z naszymi
    czy żurnalisci z czasopism, które czytujesz regularnie i z tezami,poglądami tam prezentowanymi zgadzasz się całowicie takze mają te brzydkie cechy, o których piszesz wcześniej?
    też realizują własne ambicje i polują na konfitury czy odwrotnie-realizują misję i rzetelnie, z dbaołscią o zasady tegoż rzemiosła codziennie "otwierają oczy" czytelnikom?
    hmmm...chyba nieco odbiegamy od tematu:bigsmile:
  • [cite] Maciek:[/cite]@ Kociara:

    Karcenie fizyczne dzieci jest natomiast przedstawione w Piśmie Świętym jako działanie pożyteczne i nie widzę powodu, aby to podważać. Oczywiście, każdy może pisać swój kodeks moralności na nowo, ale niestety nie ma prawa narzucać swojego poglądu innym.
    cieszę się, ze to napisałeś

    czy dobrze rozumiem,że karcenia nie traktujesz jako krzywdzenia bliźniego?
    poza tym ukarać można dziecko na rózne sposoby, nie tylko rózgą czy dłonią

    hmmm-mogę poprosić o konkretny cytat?bardzo proszę, bo chciałabym wiedzieć, o jakim fragmencie myślisz
    [cite] Maciek:[/cite] Jeżeli rodzic uważa, że wychowanie dziecka wymaga stosowania kar fizycznych, to ma pełne prawo je stosować. I nikt mu tego nie zabroni, bo to jego dziecko..

    no cóz-ja natomiast mam nadzieje, ze to sie jednak zmieni, bowiem mam na to zupełnie inny pogląd(i cieszę się, ze dajesz mi do tego prawo)
    dziecko nie jest niczyją własnoscią, rodzice sprawują nad nim opiekę
    dziecko to nie samochód czy kubek
  • Na początku istnienia forum odbyła się dyskusja o karach fizycznych i ich religijnym uzasadnieniu. Zobacz w archiwum.

    Sam fakt karania jest dowodem na istnienie relacji podległości. Dlatego policjant występujący w imieniu państwa może mnie ukarać mandatem, a ja nie mogę w podobny sposób ukarać sąsiadki, która mi zastawiła miejsce parkingowe. Dziecko nie jest własnością rodzica w sensie materialnym, ale jest mu podporządkowane i rodzic sprawuje nad nim władzę. Jak widzimy na przykładzie tematu tej dyskusji, do tej relacji wtrąca się państwo, które stara się uczynić z rodzica swojego urzędnika, który będzie realizował program wymyślony w jakimś ministerstwie. Jest to oczywiście całkowicie bezprawne, bo i tak mamy już dość różnych danin, które musimy państwu oddawać. Ale to dygresja. Rodzaj kary nie ma w istocie znaczenia, ważne jest to, czy sprawujemy swoją władzę rodzicielską, czy z niej rezygnujemy. Oczywiście natura nie znosi próżni i jeżeli się wycofamy, to przyjdą inni na nasze miejsce (vide filmik w wątku o tato.net). Myślę, że cała nawałnica przeciwko karom cielesnym bierze się właśnie stąd, że w najbardziej konkretny sposób demonstrują władzę rodzica nad dzieckiem, a przy tym są bardzo skuteczne. Im bardziej w jakiejś społeczności się od nich odchodzi, tym dzieci i młodzież są gorzej wychowane i tym bardziej agresywnie nastawione wobec dorosłych, z którymi - z oczywistych względów - zaczynają konkurować.
  • Werka daj spokój, moim zdaniem Szanowny Admin próbuje wypróbowac siłę swojej argumentacji- taka intelektualna rozrywka... Ciekawe czy Maciek odpowie na to pytanie: ile razy w życiu uderzył swoje dziecko? A jezeli odpowiedź brzmi: wcale, lub bardzo rzadko, to dlaczego tej metody nie stosuje na co dzień... Oczywiście mogę się mylić i M może być ojcem despotą, u którego w centralnym miejscu w domu wisi tzw "dyscyplina"...
  • [cite] Werka:[/cite]Doszukiwanie się w Pismie Świętym zachęty do kar cielesnych jest nadużyciem i udawaniem, że nie wiemy, w jakiej rzeczywistości kultury powstawało Pismo.
    To znany argument, którym posługują się pseudochrześcijanie promujący aborcję, rozwody i równe prawa dla związków jednopłciowych. Jak nam coś nie pasuje w Biblii, to sru, uznajemy to za przejaw "rzeczywistości kultury" i po sprawie. Tylko po co uznawać Pismo Święte za głos Boga, skoro sami decydujemy, co w nim prawdziwe, a co nie?
    [cite] Werka:[/cite]Naprawdę nie trzeba udowadniać, że bicie dzieci jest dla nich niekorzystne zwłaszcza pod względem psychicznym, a jesli hamuje niektóre ich zachowanie to tylko z powodu strachu.
    Wiesz, Ty przyjmujesz tezę o szkodliwości kar cielesnych jako prawdę objawioną, więc nic "nie trzeba udowadniać". Ale jak ktoś podchodzi do sprawy z otwartą głową i szuka argumentów za i przeciw, to okazuje się, że takich dowodów nie ma. Punktem wyjścia do krytyki klapsów jest ideologia, a nie pedagogia. Widać to zresztą w Twoich wpisów, kiedy dostajesz wysypki na słowa o władzy rodzicielskie i zaczynasz widzieć w niej tylko chęć do zastraszania, odmawiając innym rodzicom miłości i chęci opieki.
  • Anko - oczywiście, że jestem despotą. Jak inaczej można być adminem?

    :rolling::rolling::rolling:
  • [cite] Werka:[/cite]bardzo wielu Polaków (w tym POlaków-katolików) bije swoje dzieci. Dla ich dobra, w swoim przekonaniu. I potem mamy całe tabuny poranionych wewnętrznie dzieciaków, które w dorosłym życiu mają problem ze zbudowaniem bliskości z drugim człowiekiem.
    Nie będę się pytał, czy masz dowody na związek między klapsami, a "poranieniem wewnętrznym", bo pewnie znów tego "naprawdę nie trzeba udowadniać". Ale coś mi się widzi, że Twoja diagnoza ma niewiele wspólnego z rzeczywistością i problemy w życiu dorosłym mają raczej ci ludzie, których rodzice zaniedbali wychowanie.
  • Werko, jak zatem wytłumaczysz wzrost liczby samobójstw i pogorszenie kondycji psychicznej w społeczeństwach, w których wypalono klapsy rozgrzanym żelazem? Fajnie zwalać winę za wszystkie nieszczęścia na kary cielesne, ale kiedy już się je wyeliminuje z obiegu to się okazuje, że jest jeszcze gorzej. Skoro możemy się uczyć na cudzych błędach, to nie pakujmy się w podobne kłopoty.

    PS. "Wychowanie to nie bicie" - a dlaczego? Bo Ty tak uważasz? :shocked:
  • [cite] Maciek:[/cite]Anko - oczywiście, że jestem despotą. Jak inaczej można być adminem?

    :rolling::rolling::rolling:

    Można, można... mam podać przykłady?:tongue::wink:

    Kurcze Tomku, jak to możliwe że nie wpadłam w narkotyki, chociaż nie dostalam nigdy od rodziców?

    A dlaczego jako alternatywę dla bicia przedstawiasz "filozofię" róbta co chceta? Słyszałeś kiedyś o budowaniu autorytetu bez bicia i stosowania innych autorytarnych metod? Wyobraź sobie, że to jest możliwe, chociaz cholernie trudne i wymaga wielkiej pracy od rodziców...
  • U mnie w domu dyscyplina była w centralnym miejscu i było użyta może 1 lub 2 razy i nie mam od tego traumy i nie jestem poraniony psychiczne. Dyskutując na ten temat na samym początku trzeba rozróżnić karcenie od znęcania się. I tylko z tym drugim trzeba walczyć i ścigać z urządu. Ale do tego w zupełności wystarczy dzisiejszy Kodeks Karny i nie ma potrzeby tworzyć twora, który podważy władzę rodziców. Tak władzę do wychowania i sprawowania opieki i nie bójmy się tego słowa i odbierzmy je w dobrym tego słowa znaczeniu jako odpowiedzialność, trud i miłość.
  • [cite]

    W dziecinstwie zdarzalo mi sie oberwac paskiem czy sciera. Jestem za to dozgonnie wdzieczny rodzicom. Uchronilo mnie to od wielu, znacznie gorszych rzeczy, jak np. narkotyki.

    T

    Daleka jestem od analizowania twojej osoby, ale gdzieś o jakimś epizodzie z sektą (moge sie mylić).

    Większość osób, które obrywały w dzieciństwie, piszą: ja dostawałem lanie i wyszedłem na ludzi" Trudno dyskutować z takim argumentem, szczególnie jak się kogoś nie zna... Ale wiele z tych osób jest sama autorytarna, mało empatyczna, imponuje jej siła i zasadniczo trudno odnaleźć w nich miłość do świata i bliźniego. W żaden sposób nie twierdzę, że taki jesteś, bo jak pisałam Cię nie znam, piszę o swoich obserwacjach dot osób, kóre znam i które w dyskusji o karach fizycznych używają argumentu: ja dostawałem i świetnie mi to zrobiło.
  • Werko, jak wychowuję moje dzieci, to sprawa rodzinna. Tak nachalne dopytywanie się pachnie trochę maglem.

    Kary fizyczne nie mają szkodliwego wpływu na rozwój emocjonalny dziecka. Owszem, istnieją badania dotyczące przemocy domowej i zachowań patologicznych, ale to nie ma związku z tym, o czym rozmawiamy.

    Jeżeli chodzi o cytat z Korczaka, to wydaje mi się cokolwiek dziwny, a w internecie nie pojawia się na innej stronie. O ile wiem, placówki opiekuńcze prowadzone przez Korczaka miały swój regulamin i dyscyplinę. Nie panowała w nich zasada "róbta co chceta", ale dzieci ponosiły odpowiedzialność za swoje czyny.
  • [cite] Werka:[/cite]Niektórzy, gdy zakaże im się bicia, nie mają innego pomysłu na wychowanie. I gotowy dramat: co to będzie ze stadem "niewychowanych" podrostków. Bicie to niemoc, bezsilność, tresura.
    W takim razie stanowczo nie powinnaś nikogo bić, bo jeszcze narobisz szkody. Ale Twoje doświadczenia nie są podstawą do generalizacji.
  • Przepraszam Werko, ale w cytacie z Korczaka nie ma nic o karach cielesnych.

    Jeżeli chodzi o badania psychologiczne, to nie ma problemu, abyś mi podała autora i tytuł artykułu, w którym coś takiego jest opisane.
  • Książka pani Jundziłl była wydana w 1986 roku, więc jeżeli powołuje się ona na jakieś badania (pomijam jej własne przekonania na temat kar i nagród), to są to publikacje dość prehistoryczne.

    Z kolei artykuł Browne i Saqi - jak mogę wnioskować z tytułu i cytowań w innych tekstach, bo abstraktu nie znalazłem - dotyczy raczej maltretowania i zaniedbywania dzieci, a nie kar fizycznych.
  • Zgłosiłem tylko wątpliwości. Jeżeli możesz wkleić abstrakt z artykułu Browne i Saqi, to będę wiedział więcej.

    Przy okazji warto jeszcze raz wrócić do projektu ustawy, bo się zajęliśmy sprawą wolności seksualnej, a tam jeszcze inny kwiatek siedzi:

    przemocy w rodzinie - należy przez to rozumieć jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie naruszające prawa lub dobra osobiste osób wymienionych w pkt 1, w szczególności narażające te osoby na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia, niezaspokojenie podstawowych potrzeb ekonomicznych

    Konia z rzędem temu, kto wyjaśni znaczenie "podstawowych potrzeb ekonomicznych". Na początek upewnijmy się, co to znaczy po polsku:

    ekonomiczny
    1. Â?odnoszący się do ekonomii lub ekonomikiÂ?
    2. Â?dotyczący gospodarkiÂ?
    3. Â?wymagający niewielkiego nakładu sił i środkówÂ?


    Trzecia definicja raczej nie pasuje, więc chyba chodzi o potrzeby gospodarcze. Ale na czym zatem ma polegać ta przemoc? Że się nie da dziecku pieniędzy na inwestycje giełdowe (ku rozpaczy kol. Gnyszki)?
  • OK, dziękuję za wyjaśnienie :bigsmile:

    Aczkolwiek można się zastanawiać, czy niezaspokojenie wszystkich tych potrzeb to rzeczywiście przemoc domowa....
  • W Polsce mniej niż połowa dzieci wyjeżdża na wakacje. Wygląda więc na to, że liczba rodziców stosujących przemoc radykalnie się zwiększy po zmianie definicji.
  • Ale ten zapis w definicji przemocy powoduje zmianę priorytetów. Do tej pory było tak, że zaspokajanie potrzeb konsumpcyjnych służyło pewnym ogólnym celom - np. zdrowiu, czy edukacji. I jeżeli rodzic doprowadzał do zaniedbań w tych sferach życia, to można było mieć do niego pretensje. Teraz przesuwa się granicę o etap wcześniej i rozlicza się rodzica nie ze skutków jego działań, ale z tego, czy realizuje pewien model konsumpcji. Czyli zaniedbaniem nie jest tylko to, że dziecko np. źle się rozwija, ale też to, że rodzic nie zapewnia mu odpoczynku i rozrywki na przyjętym z góry poziomie. Bardzo to jest fajne, ale konsumpcja niestety kosztuje i jeżeli zaczynamy rozliczać kogoś z tego, jaki jej poziom zapewnił dziecku, to w zasadzie rozliczamy go z zasobności portfela. A już zupełnie kuriozalne jest nazwanie tego wszystkiego przemocą.

    Przechodząc na nasze podwórko, to takie podejście do sprawy może uderzyć w wielodzietnych. Jeżeli urzędnicy zapragną ustalić ów poziom konsumpcji np. w odniesieniu do przeciętnej rodziny z jednym dzieckiem, to siłą rzeczy mając kilkoro dzieci będzie nam bardzo trudno temu dorównać.
  • Grupy potrzeb

    * jedzenie i picie,
    * mieszkanie,
    * higiena i ochrona zdrowia,
    * wykształcenie,
    * odpoczynek i rozrywka,
    * przenoszenie się z miejsca na miejsce


    Jeśli nie damy dziecku na cotygodniowe wyjścia do dyskotek, jeśli nie damy na cotygodniowe wypady na pizze, jeśli nie damy na cotygodniowe kino, na cole z automatu w szkole - to dziecko się zdenerwuje i pójdzie donieść. A my pójdziemy siedzieć...

    P:confused:
  • [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Anka


    Zdemaskowalas mnie na forum.

    T

    No coż, czarownice tak mają:tongue::wink:

    A tak na poważnie, to wydawało mi się, że masz jakieś doświadczenia z new age i jakimiś sektami, ale jak napisałam mogę się mylić, za co przepraszam uniżenie.
  • Anko, pewnie wprowadziła Cię w błąd wypowiedź Tomasza w tym wątku.
  • Dzięki kasiu. Wybacz tomku. Na swoje usprawiedliwienia mam to, że od razu zrobiłam zastrzeżenie, że coś mogłam pomylić. No, ale rozumiem, ze chwile buntu jednak miałeś?
  • A tak w ogóle, to o co Ci chodzi?
  • Jeżeli jego postępowanie stwarza zagrożenie dla zdrowia dziecka, to łamie piąte przykazanie.

    Jak już pisałem wcześniej, żadne przeciwdziałanie przemocy domowej nie powstrzyma zwyrodnialców. Jeżeli facet, który po pijanemu prowadził samochód, wjechał w matkę z dzieckiem na pasach, zabił ją i uciekł z miejsca wypadku, może liczyć na wyrok 12 lat więzienia, to znaczy, że w polskim systemie prawnym jest przyzwolenie na popełnianie ciężkich przestępstw. Zamiast potraktować bandytów jak na to zasługują, policjanci mają tropić rodziców dających klapsy, ograniczających wolność seksualną, czy też nie dbających należycie o potrzeby ekonomiczne dzieci. Znakomity pomysł na działania zastępcze.
  • 1. Jest ważne. Ale dla niego dużo bardziej niebezpieczna jest przemoc emocjonalna, którą jest bardzo trudno wykryć z zewnątrz.

    2. Skoro wychowanie ma być działaniem dla dobra dziecka, to z pewnością nie można do niego zaliczyć działań, które powodują uszczerbek na zdrowiu dziecka. Myślę jednak, że taka przyjęta na logikę granica jest w rzeczywistości czysto teoretyczna, ponieważ rodzice stosujący karcenie fizyczne jako oddziaływanie wychowawcze są od niej bardzo daleko. Jeżeli ktoś w ogóle się do niej zbliża, to zapewne ma tendencję do znęcania się nad dzieckiem i może ją łatwo przekroczyć.

    3. Według mnie w ogóle nie powinno być tej ustawy, natomiast kary za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu powinny być znacznie surowsze, z karą śmierci dla zabójców włącznie.
  • >>A o co mi chodzi?Np.bicie z miłości, ohyda...dziecko usłyszy od rodzica ja cię katuję z miłości, a jak dorośnie to pociągnie z liścia żonę lub z laczka, bo w ten sposób nauczono go kochać, to tylko świadczy o braku inteligencji i porażce rodzica jeśli ucieka się do rękoczynów takie jest moje zdanie.<<

    Szanowny kolego przyznam się moi rodzice czasem stosowali kary fizyczne lecz ja jeszcze nie doszedłem do momentu wyrażenia miłości mojej żonie przez jakieś "liście" bzdury pleciecie.
  • >>ale pan Nowak jest akurat bardzo daleko na liscie ludzi, z których zdaniem się liczę
    tak naprawdę-wcale go tam nie ma
    ale dziękuję
    bardzo<<

    Czyżby poprawność polityczna i ideowa?
  • [cite] Rafał:[/cite]>>ale pan Nowak jest akurat bardzo daleko na liscie ludzi, z których zdaniem się liczę
    tak naprawdę-wcale go tam nie ma
    ale dziękuję
    bardzo<<

    Czyżby poprawność polityczna i ideowa?

    co Wyście sie tak tej poprawności politycznej uczepili,hę?:wink:
    no ja akurat dalekam od tego

    a przepraszam-czy muszę cenić twórczosć i wytwórczosc tego pana?
    na szczęście nie ma przymusu:wink:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.