Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Staropanieństwo singielstwo

24567

Komentarz

  • Nie wiem czy teraz jest trudniej w małżeństwie niż kiedyś. Mam wrażenie, że to raczej wynik wychowania dzieci do wiecznego niedorastania i dbania prawie wyłącznie o siebie. Ja i moje na pierwszym miejscu. I potem przez całe życie wiele osób jest nastawionych tylko na swoje potrzeby, przyjemności, a po co ma sobie zawracać głowę mężem czy żoną, a jeszcze dziećmi... Zawsze lubiłam patrzeć na ludzi, na ich domy, rodziny. I z roku na rok widziałam zmiany. Dzieci zaczynały wychodzić na pierwsze miejsce, rodzice zaś zostawali z tyłu. Dzieci stawały się najważniejsze, dbanie o ich potrzeby i "potrzeby", zaspokajanie wszystkiego, co się tylko da. To wszystko przynosi potem efekty. Normalne było kiedyś, że dzieci miały swoje obowiązki, że się od nich wymagało wielu rzeczy, miały dorastać do życia i brać na swoje barki wszystko. To było oczywiste i normalne. Teraz mają tylko chodzić do szkoły, a rodzic ma dać im wszystko. I to cała filozofia.
  • @Ania D. żebyśmy wygrali oboje wspólnie

    Podpisuję się obiema rękami
  • @M_Monia... tak z tym wychowaniem to masz rację. Staram sie wychować mojego syna na dobrego człowieka- takiego zyczliwego, normalnego - zeby szanował nas i reszte ludzi a usłyszałam że robię z niego popierdółkę bo co to za chłopak co nie broi, nie rzuca komieniami po szybach.... Wychowanie na aroganckiego samolubnego cwaniaka to jest to... przynajmniej w zyciu sobie poradzi ...... tylko czy ja chcę aby moje dziecko było wasnie takie.... taki ma byc z niego w przyszłości mąż i ojciec??????
  • @ola_g Niestety, nikt mi nie powiedział, że warto się przyjrzeć rodzinie przyszłego męża, ani że po ślubie nie będzie dzwonów i płatków róż... więc trzeba się było uczyć codzienności, i trwa to do teraz
    Ola rodzinność mojego męża i szacunek jaki okazywał swojej mamie.... kiedyś mi imponował... dzisiaj widzę to inaczej.... nieodcięta pępowina mojego męża i chorobliwe, wręcz toksyczne kontrolowanie naszego zycia przez teściową- to ta ich rodzinność.....
  • Ola rodzinność mojego męża i szacunek jaki okazywał swojej mamie.... kiedyś mi imponował... dzisiaj widzę to inaczej.... nieodcięta pępowina mojego męża i chorobliwe, wręcz toksyczne kontrolowanie naszego zycia przez teściową- to ta ich rodzinność.....

    u mnie dokładnie to samo, też się na to nabrałam. Mój mąż ma 42 lata i dopiero teraz przecina pępowinę.
  • edytowano styczeń 2016
    czasami nie tylko jedna osoba udaje, ale cała rodzina. a wszystko wychodzi po slubie i to nie od razu, tylko etapami.
  • My się nie kłócimy. Co nie znaczy, że czasem nie jest mi łatwo coś przyjąć...na przykład teraz...dokumenty papiery od miesięcy leżą na podłodze w reklamówkach i proszę, żeby je poprzebierał, jestem gotowa to robić z mężem. Jak miał to robić, to od razu skoczyło mu ciśnienie ;) .
    A teraz na przykład robi to, co lubi najbardziej, gra w grę komputerową.
    Często widzę w nim kogoś, kto dopiero teraz przy mnie realizuje swoje chłopięce marzenia, na przykład te o grach...ucieczkę w świat fikcji growej, filmowej uwielbia.
    Za parę minut będę go goniła do zmywania naczyń. Sama muszę się przygotować do jutrzejszych zajęć.
    Z drugiej strony sama bym te naczynia pozmywała szybciej i bez płaczu, na przykład słuchając jednocześnie w radiowej dwójce audycji o nowej recepcji Sienkiewicza, ale nikt za mnie nie przygotuje się do tych zajęć...
  • Nie wiem, o czym mówicie z tą projekcją, recepcją, zaplanowaniem...
    Droga małżeńską traktuje przede wszystkim jako powołanie, jako trudne chwilami wzrastanie do świętości...
  • Ja słyszałam że mąż z rodziny wychodzi, ale rodzina z niego nie. No i na szczęście się sprawdzilo :) ja nie miałam projekcji, ja raczej z tych starających po ziemi, ale mojego męża znałam długo, wiedziałam że mamy wspólny cel, że jak Bóg na pierwszym miejscu to reszta się ułoży. I tak jest. Właściwie razem dojrzewalismy i dalej dojrzewamy przed nowymi zadaniami, tym co życie niesie.
  • A ja już nie wierzę, że pewne nawyki i tendencje się zmienią. Trudno w to uwierzyć, jak ludzie są dobrze po 40. tce. Raczej proponuję tak się dostosować, żeby najmniej cierpieć i szukać razem lub osobno rozwiązań dla danej sytuacji.
  • ja wierzę, patrzę na mojego męza i widzę jak z dnia na dzień staje się innym (lepszym) człowiekiem
  • Dzięki @kitek

    Dobrze to czytać. Piszę bardziej o moim odbiorze. Ja tam akceptuję to, co jest.
    Wiem, że samej mi się też bardzo trudno zmienić, cokolwiek zmienić. Więc wydaje mi się, że moja ocena jest racjonalna. Ale wspaniale jak się udaje i jak to dostrzegasz...
  • Ale nie zawsze się chce. I co wtedy? Przecież się tej drugiej poślubionej osoby nie zostawi?
  • Bardziej piszę o elastyczności, o próbie zaakceptowania pewnych rzeczy, a o szukaniu niestandardowych rozwiązań dla niektórych problemów i problemików.
    Wy macie motor w postaci dzieci, u nas tego bodźca brakuje. Możemy tylko rozmową, modlitwą, prośbą itp.
    I cierpliwością wzajemną.
  • @kitek oby tak dalej +++
  • Co do teściów - trudno przewidzieć w czym mąż będzie podobny a w czym odwrotnie postąpi (mam na myśli wady i zalety) - mąż mój np. nie cierpi kłamstwa. Poza tym kupę rzeczy ludzie ukrywają.
  • Można popatrzeć na małżeństwo teściów ale chyba nie ma za bardzo brać sobie tego do serca. Często dzieci potrafią wyciągac wnioski i nie popełniać tych samych błędów.
  • Myślę, że jak się buduje małżeństwo na "trwałym fundamencie wiary katolickiej" to wiadomo z czym konfrontować problemy i do jakiego wzorca porównywać . A inni muszą sobie jakoś radzić. ;;)
  • Byłam w grudniu na wykładzie w Akademii Mamy Róży o wychowaniu dzieci w świetle wiary katolickiej. Prowadzący ksiądz podawał dane dotyczące trwałości małżeństwa i jako przykład podał iż w rodzinach gdzie małżonkowie razem odmawiają modlitwę wieczorną przez snem (takie same podejście do wiary) jest najmniej rozwodów. Zgadzam się iż wiara (nie ta bierna) cementuje małżeństwa bo nie tylko wiara lecz i wspólne wartości i życiowe priorytety scalają związek... wtedy patrzy się w jedna stronę.
  • Też jest łatwiejsza ocena sytuacji , no sprawiedliwsza. Człowiek przeważnie się usprawiedliwia a kogoś obciąża. A tak to każda rzecz ma swoje miejsce i wiadomo kto odstąpił od porządku. Poza tym każdy ma swój "pion", do którego się "prostuje" podczas spowiedzi a nie dostosowuje się do "pochyłości" partnera. I "piony" te są pasujące.
  • Nie wszystkie rzeczy w małżeństwie maja swoje miejsce, czesc to kwestia gustu i upodobań. I nie ma wtedy pionu ani racji, ale właśnie to czasem najciężej zrozumieć
  • Gust i upodobania to drobiazgi, nie wyobrażam sobie spierać się czy kłócić o kolor ścian.
  • A mi się właśnie wydaje, że o kolor można. Nie wyobrażam sobie kłócić się o pryncypia...
  • oj tam, o wszystko można, byle się pogodzić przed zachodem słońca ;)
  • Mój mąż malował pokój i dopiero jak całą ścianę odmalował to się przyznał, że kolor mu się nie podoba, jakbym wiedziała na początku to byśmy domieszali innej farby. Ja chcę żeby jemu się podobało a on - mi :) I tak to leci.
  • Teraz jest modne, żeby ściany były w różnych kolorach, więc jeśli jeszcze nie pomalowaliście do końca, to mogą być dwie ściany tak, dwie inaczej ;)
  • edytowano styczeń 2016
    No wyprzedziłam trendy, 3 kolory były w zeszłym roku teraz są 2. Jest ładnie bo czysto świeżo i inaczej.
  • @M_Monia Zawsze śmiać mi się chce tych żonatych bajero-podrywaczy....czym większy bajer tym większy pantoflarz
  • @kitek @Sylaba Piszecie o tym szacunku pokazywanym rodzicom -matce... Ją widziałam to przed ślubem podobnie tylko z drugiej strony, tzn. balam się że mój maz dla mnie też będzie taki szorstki i na dystans jak dla swojej mamy. Na szczęście wyszło to na dobre bo tesciowa okazała sie nadopiekuńcza i lubiaca się wtracac więc słusznie była krótko trzymana.
  • edytowano styczeń 2016
    A singielek powyzej 30 znam kilka... Widzę że może być im trudno dostosować się do drugiej osoby. Jeszcze zależy od charakteru, ale to na pewno trudniejsze niż w młodszym wieku. Sama bym teraz miała raczej wysokie wymagania ;) możliwe że mój mąż nawet by się nie załapał :D a tak to musimy się jakoś dogadać.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.