M monia Przecież sama jesteś wielodzietna to chyba wiesz jak żyjesz ..chociaż w sumie to może nie wiesz ... Jak niby 6 wielodzietnych ma zarabiać 6 tys na głowę jak 4 z nich to dzieci ?! Jak już to rodzice mogą zarabiać kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie Singiel może zarabiać 6 tys i nie mieć żadnej motywacji na więcej bo zaspokaja to jego potrzeby.
Tylko singiel może jechać hulajnogą. A matka odbierająca 2, czy 3 małych dzieci już nie za bardzo...
A ilu tak jeździ dziś? Raczej to oni zwiedzają świat bardziej niż matka wielodzietna i bynajmniej nie na hulajnodze. Singiel też może zamieszkać w namiocie a matka wielo raczej nie. Tylko piszmy o rzeczach realnych, jak dziś jest średnio a nie co on może. Tylko jak statystycznie żyje teraz. Żeby zyc podobnie jak rodzina wielodzietna powinien mieszkać w kilka osób w jednym domu lub mieszkaniu a nie kazdy w osobnym mniejszym. Wspólnie gotować itd. Nie przekonuje mnie to że wielodzietni żyją podobnie ale też przyjmuje do wiadomości.
Jeśli jadę gdzieś sama, np na szkolenie do innego miasta, to prawie nigdy nie wybieram samochodu, wolę pociąg. Podobnie, na wiosnę jadę w góry tylko z najstarszą córką- pociągiem. Jeśli natomiast jedziemy całą rodziną, to zawsze autem! Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego?
Problem jest taki. Za dużo mamy wszystkiego jest nie sprzedane i zalega Produkuje się nowe Za dużo ubran, za szybko wymieniamy elektronikę itd. Po co mamy tak żyć? Szczęścia to nie daje. Ciągle chcemy tylko więcej i więcej. Po co?
Problem jest taki. Za dużo mamy wszystkiego jest nie sprzedane i zalega Produkuje się nowe Za dużo ubran, za szybko wymieniamy elektronikę itd. Po co mamy tak żyć? Szczęścia to nie daje. Ciągle chcemy tylko więcej i więcej. Po co?
To może nie żyj w ten sposób. Ogranicz ubrania, elektronikę, zrezygnuj z auta.
Nie unieszczęśliwiaj się. Nie chcesz? Nie chcij. Ale TY noe chcij a nie, ze inni tez musza nie chcieć
Ale…. tez nie dbaj o dobrostan innych i ich szczęście.
Tak ciekawa koncepcja. Oddaj zatem swoje auto na złomowisko. Wielkie idee wprowadzaj w czyn. Tylko weź też pod uwagę, że rodziny wielodzietne mają po kilkoro dzieci w małych odstępach czasu. Jedne dzieci trzeba zawieźć do przedszkola inne do szkoły w innym miejscu. Zajmuje to trochę czasu, a komunikacją miejską zajmie jeszcze więcej i bardzo bardzo niepraktyczne. Ale ok. Slow life nie spieszymy się..spacerujemy przez zielony park. Może być tak, że jak się chwilę nad tym zastanowisz to dojdziesz do wniosku że najlepiej mieć jedno dziecko i jedną trasę do pokonania komunikacją miejską. A jak w tej wizji szczęśliwego człowieka wyglądają zakupy spożywcze dostarczane pieszo przez zielony park ?
Moim zdaniem akurat urbanistyka w Poslce leży, i tak, jest przyczyną niepotrzebnego ruchu drogowego. Na Zachodzie próbują coś z tym zrobić, mają te miasta 15-minutowe (coś na kształt naszego osiedla prlowskiego), a u nas nadal gospodarka rabunkowa i pół Warszawy stoi w korkach, bo trzeba dziecko zaiwezc do przedszkola Teraz mam szkole i przedszkole w jednym budynku. Dzieci od 2 do 11 lat odprowadza się w jedno miejsce, o jednej godzinie, i o jednej godzinie odbiera. Starsze pewnie chodzą już same. W Szwajcarii dzieci same chodzą do przedszkola, w sensie czterolatki - ale zeby to było możliwe, to droga do przedszkola nie może mieć 10 km i prowadzić przez trzypasmowke, pobocze, dzikie przejście przez fosę i las z wilkiem i domkiem Baby Jagi.
Tylko problem jest taki, że zakaz aut to rozwiązanie problemu od za przeproszeniem dupy strony. Większość normalnych ludzi jak jest normalna pogoda woli przejść się, niż jechać 500m autem, żeby szukać przez 15 minut parkingu. A jeśli tego nie robią, to widać jest jakiś powód.
I szczerze w ogóle mnie nie oburzają te "cele Warszawy" - można naprawdę promować ekologiczne zachowania bez dowalania kar. Dla mnie to jest właśnie sensowny poczatek - jak ktokolwiek rozsądny w Ratuszu się znajdzie, to będzie miał podkładkę np do stworzenia planu zagospodarowania albo ensownych wymogów wzgledem nowopowstajacych osiedli - "skoro mamy ograniczać ruch samochodowy, musimy wpisać w założenia, że deweloper ma obowiązek wybudować teren rekreacyjny, punkt przedskzolny, a 10%powierzchni mają zajmować uslugi"
@malagala, to brzmi sensownie i jestem za:) Mieszkam, co prawda nie w Wawie,ale tez dużym mieście. I taki przykład: przedszkole mam bliziutko i jeszcze można dojść ścieżka wśród drzew. Ale... Moja córka dostala się do pkola na kompletnie drugim końcu miasta. Dojazd autem, rano to około 40 min w jedną stronę To może zamiast zabierać auta, warto mówić o zapewnieniu pkoli w niedużej odległości od miejsca zamieszkania? Kolejna sprawa- niedaleko naszego osiedla jest nowa stacja kolejki, juz pomijam fakt, że rano graniczy z cudem wsiąść, a już z wózkiem to zapomnij, tyle ludzi. Ale obok fajne rozwiązanie- darmowy parking, można zostawić auto i do centrum dojechać kolejką. Ludzie korzystają, bo w centrum brak miejsc i wysokie opłaty. Co zrobili? Deweloper wybudował ogromne osiedle bloków, prawie przy samym parkingu, oczywiście miejsc parkingowych na osiedlu jak na lekarstwo, ledwo dla mieszkańców. Co się dzieje z parkingiem kolejki, łatwo zgadnąć...
No i widzicie. Dochodzicie jednak do podobnych wniosków że pomysły są jednak warte uwagi.
Pomyśl od d... strony, taki wniosek mam. Zresztą już o tym pisałam, nie jestem przeciwna dbsniu o środowisko, ale absolutnie nie w taki sposób! Naprawde nie widzisz Monia różnicy między dostępem do przedszkoli w bliskiej odległości, a zakazem korzystania z auta?
To mi się właśnie bardzo niepodobne, że ludzi, obywateli, traktuje się jak bandę idiotow, którym się narzuci, co mają jeść i gdzie i kiedy jeździć na wakacje. Ale bez mrugnięcia okiem wydaje się zgody na budowę wielkiego osiedla,nota bene na terenie dawniej rekreacyjnym, bez wymagania od dewelopera zapewnienienia odpowiedniej ilości miejsc parkingowych! Gdzie naprawde nie trzeba być geniuszem, żeby przewidzieć, ze zajęty zostanie parking kolejki!
Dzieci zawozone są przez rodziców autem bo potem ten rodzic autem jedzie do pracy ..I to chyba jest bardziej powszechny powód niż ten, że mu się nie chce 500m iść pieszo
Dla mnie to zwykłe, codzienne funkcjonowanie ludzi , a nie zadne szaleństwo. Szaleństwo i obłąkanie to narzucanie ludziom ograniczeń i traktowanie ich jak idiotow, którym trzeba wytłumaczyć jak powinni żyć.
Rodzice w drodze do pracy podwożą swoje dzieci do szkół i przedszkoli?
Jest rozwiązanie!
Zakazać rodzicom pracy!!
Nie będą jeździli samochodami. Nie będzie korków, nie będą potrzebne parkingi. Rodzice będą mieli czas na spacery odprowadzając pieszo swoje dzieci. Starsze wiadomo, będą beztrosko hasać same. a że szkoła, przedszkole na drugim końcu miasta?
Wstać pare godz szybciej!
Kto to widział, żeby życie przesypiać.
W drodze powrotnej można robaków nałapać na obiad, kolacje.
Przydział butów się zdarł?
Nakazać latem boso chodzić!
Potem można przejść do ograniczania dostępu do pieniądza, bo po co ludziom pieniądze? Kartki na świerszcze i majtki od święta.
Mozna jeszcze prąd wyłączyć, żebyśmy żyli zgodnie z natura i światłem słonecznym a na koniec wprowadzić regulacje odnośnie seksu i samej prokreacji i wprowadzić politykę jednego dziecka. Ktoś ma więcej? Oddać innym, którzy mieć nie mogą. Po równo dla wszystkich.
Skoro ludzie godzą się i przyklaskują niewolnictwu to pozwalają na sterowanie im życiem w każdej dziedzinie.
A ze ludzka fantazja jest nieograniczona, to mogą zrobić z nas trybiki swoich chorych wynaturzeń
Brawo tum, którzy tak ochoczo przyklaskują pomysłom zrodzonym na chwile obecna.
Ze tez sami nie chcecie oddać swoich ubrań, samochodów, domow, zacząć jeść robale.
Oddajcie. Na co czekacie? Aż innym zabiorą? Czemu? Bo przyjemniej się patrzy na krzywdę innych? Bo sąsiad nie może mieć niż wy? Bo skoro wasz komfort się obniży (choć w waszym przekonaniu, w słusznej sprawie) to inni nie mogą mieć łatwiej, lepiej?
Nie chcemy żeby ludzie mieli tylko po 1 dziecku. To by oznaczało sytuację gorsza niż dziś.
A dlaczego mamy chcieć chodzić pieszo?
tu nie chodzi o „jedno dziecko”, to tylko przykład tego, ze nasza zgoda na jedne ograniczenia daje przyzwolenie na kolejne i kolejne.
Nie słyszałaś o przeludnieniu ziemi? Bo ja wielokrotnie. Zatem najpierw zmniejsza nam ilość jedzenia, potem ubrań a na koniec zmniejsza liczbe nas samych
Większe rodziny maja dość często dwa auta. Nie dlatego, żeby zrobić na złość ekologom, środowisku, „somsiadowi”, a tylko dlatego, ze to im ułatwia życie. A i konieczność często.
Proszek do prania/płyn/kapsułki kupują tak samo jak bezdzietni czy malodzietni - w butelkach plastikowych, w kartonikach, woreczkach, tak samo płyn do naczyń, opakowanie sera (tylko wagowo większe). To nie jest tak ze wiło kupują wszytko na wagę i biegają ze swoimi pojemnikami i w nich każe ważyć produkty a bezdzietni zużywają rolke jednorazówek przy zakupach na to jedno śniadanie dla sobie.
Kiedy leci kilkanaście rodzin Wielo, to zajmą cały samolot, kiedy leci kilkunastu bezdzietnych to zajmą kilka rzędów w samolocie.
CLowiek zajmuje jedno miejsce. Nikt wielo nie usadza rodzinami na jednym siedzeniu mnie da się „obskoczyć” piątki dzieci na majtkach pierworodnego. Bo ciuch niszczeje, a jak mała różnica wieku pieniędzy kolejnymi, to siła rzeczy dokupuje się i dokupuje się więcej niż dla jednego dziecka.
Przez rodzine wielo przejdzie więcej wózków niż przez rodzine z jednym dzieckiem.
Dalej, im więcej dzieci tym, więcej potrzebnych będzie mieszkań, samochodów itd.
śmieci tez produkcje więcej większa grupa niż pojedynczy człowiek
nie są to jakieś wyliczanki złośliwe, broń Boże, ja nie nawyklam do wyliczania innym czegokolwiek.
Tylko no nie da sie nijak wyliczyć, ze to ten singiel był odpowidzialny na ten nadmierny konsumpcjonizm a duza rodzina wręcz przeciwnie
W domu rodzinnym było nas 5, i doskonale pamietam o ile trzeba było kupić jedzenia, środków czystości itd. Im bylsusmy starsze z siostrami, to więcej ubrań.
Rodzice tez musieli sobie kupić coś na grzbiet.
To nie jest tak, ze w rodzinach +3 i więcej nosi się po kimś ciuchy tylko, bo po kim ma nosić ojciec rodziny? Pamietam częstotliwość zapełniania się kosza na śmieci, a biegali się kiedyś z kubłem bo worków nje było.
Dziś mam mniejsza rodzine i coraz częściej tez jesteśmy jzu we dwoje.
I widzę różnice w ilości zakupów, w wysokości rachunków (woda, prąd itd) Mama dziewczyny mojego syna, śmieje się, ze w końcu żyje na luzie, bo zakupy przyniesie sobie w jednej małej torbie, nie musi kupować hurtowo, pralka nie chodzi dzień w dzień, i nie musi gotować dużych ilości, bo piątka dzieci już poza domem, pozakładali swoje rodziny. One z młoda żyją sobie spokojniej, jak mama to określiła.
6 osób zużyje więcej wody niż 1 czy dwie, choćby skaly srały
Rodzina wielodzietna liczona jednostkowo czyli 6 osób to 6 osób. 6 Singli albo 1 rodzina wielodzietna 6 osobowa to tu i tu 6 osób.
Nie liczę rodziny wielo jako calosci czyli jako jeden tylko jednostkowo czyli jako 6. 6 osób w rodzinie wielo zurzyje mniej niż 6 wolnych jawalerow czy singielek w osobnych mieszkaniach z sześcioma samochodami.
Jaki sens ma liczenie tej rodziny bez rozdziału na ludzi?
6 dorosłych singli będzie zamieszkiwało 6 mieszkań Rodzina z 6 dzieci zajmie kiedys 7 mieszkań i może 8 samochodów.
Ja nie wyliczam dla samego wyliczania, ale tu wyżej w dyskusji padało, ze ci single to zaśmiecają planetę, bo prowadzą rozbuchany styl życia.
Jakby jeździli dwoma autami na raz i po 4 kurtki naraz zima nosili i celowo śmiecili za dziesięciu Sama napisałaś przecież, ze najbadziej niszczą środowisko małodzietni i bezdzietni.
Rozbuchany konsumpcjonizm jest wśród najbogatszych, to oni maja po kilka/kilkanaście samochodów, mieszkań, domow, jachtów. Ich garderoby maja wielkość naszych mieszkań. Podróżują odrzutowacami. Non stop. Bo ich życie to w sumie takie wakacje. Wino zamawiają helikopterem, a serwisy kawowe latają osobnym samolotem i zajmują całe piętro w hotelu.
I to ONI! chcą Tobie Moniu ograniczyć jazdę jedynym (nie wiem ile masz aut) samochodem, chcą żebyś miała jedne sandały -do kościoła, pola i na wycieczkę, żebyś urlop spędzała w parku pod bokiem. A jak zapisuje Ci się telefon, to możesz powrócić do pisania listów. A te będą wolniej szły No bo ruch aut ograniczony przecież. i Ty zamiast krzyknąć „STOP” sam sobie ograniczaj patałachu jeden z drugim, to Ty mowisz: „ok! Weźcie sobie moje majty, spodnie, buty, auto. I weźcie tez Nowakowej i Kowalskiej, No bo jak wszystkim to wszystkim” to jest wręcz zadziwiające takie bezwolne poddanie się, rezygnacja i cofanie się
Ale po co porównywać nieporównywalne? Czy singiel, czy mała, czy wielką rodzina może żyć oszczędnie, bardzo oszczędnie - albo nie. Każda ma swój styl życia. Można zachęcać do lepszych rozwiązań. Nie zakazami.
Lubię oglądać filmy na YouTube o minimalizmie i odgracaniu. Ale porady pani, która ma jedno dziecko i twierdzi, że promocje coś plus drugie, czy trzecie gratis są bez sensu, są bez sensu. Pewnie dla niej tak A dla nas nie. Ważne, żeby nie marnować W tym jestem dobra. Od zawsze. I kiedy mieszkalam sama, i kiedy tylko z mężem. I później. Staram się nauczyć też tego dzieci. Jednakowoż lubię sama wybierać, na czym chcę oszczędzać, na czym mogę, na czym powinnam.
Można przeczytać i wkleić pięc artykułów ale warto jeszcze użyć rozumu dla rozeznania i wyrobienia sobie wlasnej opinii a nie taktować znalezione teksty jako prawdę objawioną
Komentarz
I wracamy na początek dyskusji.
Jak niby 6 wielodzietnych ma zarabiać 6 tys na głowę jak 4 z nich to dzieci ?!
Jak już to rodzice mogą zarabiać kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie
Singiel może zarabiać 6 tys i nie mieć żadnej motywacji na więcej bo zaspokaja to jego potrzeby.
Podobnie, na wiosnę jadę w góry tylko z najstarszą córką- pociągiem.
Jeśli natomiast jedziemy całą rodziną, to zawsze autem! Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego?
Czy kilo mięsa, czy robali. Bilet, czy rośliny do ogrodu. Ogród, czy nowe auto.
https://www.instagram.com/reel/Cn_z2W5KRbm/?igshid=YmMyMTA2M2Y=
Teraz mam szkole i przedszkole w jednym budynku. Dzieci od 2 do 11 lat odprowadza się w jedno miejsce, o jednej godzinie, i o jednej godzinie odbiera. Starsze pewnie chodzą już same. W Szwajcarii dzieci same chodzą do przedszkola, w sensie czterolatki - ale zeby to było możliwe, to droga do przedszkola nie może mieć 10 km i prowadzić przez trzypasmowke, pobocze, dzikie przejście przez fosę i las z wilkiem i domkiem Baby Jagi.
Tylko problem jest taki, że zakaz aut to rozwiązanie problemu od za przeproszeniem dupy strony. Większość normalnych ludzi jak jest normalna pogoda woli przejść się, niż jechać 500m autem, żeby szukać przez 15 minut parkingu. A jeśli tego nie robią, to widać jest jakiś powód.
I szczerze w ogóle mnie nie oburzają te "cele Warszawy" - można naprawdę promować ekologiczne zachowania bez dowalania kar. Dla mnie to jest właśnie sensowny poczatek - jak ktokolwiek rozsądny w Ratuszu się znajdzie, to będzie miał podkładkę np do stworzenia planu zagospodarowania albo ensownych wymogów wzgledem nowopowstajacych osiedli - "skoro mamy ograniczać ruch samochodowy, musimy wpisać w założenia, że deweloper ma obowiązek wybudować teren rekreacyjny, punkt przedskzolny, a 10%powierzchni mają zajmować uslugi"
Mieszkam, co prawda nie w Wawie,ale tez dużym mieście. I taki przykład: przedszkole mam bliziutko i jeszcze można dojść ścieżka wśród drzew. Ale... Moja córka dostala się do pkola na kompletnie drugim końcu miasta. Dojazd autem, rano to około 40 min w jedną stronę
To może zamiast zabierać auta, warto mówić o zapewnieniu pkoli w niedużej odległości od miejsca zamieszkania?
Kolejna sprawa- niedaleko naszego osiedla jest nowa stacja kolejki, juz pomijam fakt, że rano graniczy z cudem wsiąść, a już z wózkiem to zapomnij, tyle ludzi.
Ale obok fajne rozwiązanie- darmowy parking, można zostawić auto i do centrum dojechać kolejką. Ludzie korzystają, bo w centrum brak miejsc i wysokie opłaty.
Co zrobili?
Deweloper wybudował ogromne osiedle bloków, prawie przy samym parkingu, oczywiście miejsc parkingowych na osiedlu jak na lekarstwo, ledwo dla mieszkańców. Co się dzieje z parkingiem kolejki, łatwo zgadnąć...
Zresztą już o tym pisałam, nie jestem przeciwna dbsniu o środowisko, ale absolutnie nie w taki sposób!
Naprawde nie widzisz Monia różnicy między dostępem do przedszkoli w bliskiej odległości, a zakazem korzystania z auta?
Ale bez mrugnięcia okiem wydaje się zgody na budowę wielkiego osiedla,nota bene na terenie dawniej rekreacyjnym, bez wymagania od dewelopera zapewnienienia odpowiedniej ilości miejsc parkingowych! Gdzie naprawde nie trzeba być geniuszem, żeby przewidzieć, ze zajęty zostanie parking kolejki!
Szaleństwo i obłąkanie to narzucanie ludziom ograniczeń i traktowanie ich jak idiotow, którym trzeba wytłumaczyć jak powinni żyć.
a że szkoła, przedszkole na drugim końcu miasta?
a na koniec wprowadzić regulacje odnośnie seksu i samej prokreacji i wprowadzić politykę jednego dziecka. Ktoś ma więcej? Oddać innym, którzy mieć nie mogą. Po równo dla wszystkich.
tu nie chodzi o „jedno dziecko”, to tylko przykład tego, ze nasza zgoda na jedne ograniczenia daje przyzwolenie na kolejne i kolejne.
po co siła ograniczać coś innym?
To nie jest tak ze wiło kupują wszytko na wagę i biegają ze swoimi pojemnikami i w nich każe ważyć produkty a bezdzietni zużywają rolke jednorazówek przy zakupach na to jedno śniadanie dla sobie.
mnie da się „obskoczyć” piątki dzieci na majtkach pierworodnego. Bo ciuch niszczeje, a jak mała różnica wieku pieniędzy kolejnymi, to siła rzeczy dokupuje się i dokupuje się więcej niż dla jednego dziecka.
nie są to jakieś wyliczanki złośliwe, broń Boże,
ja nie nawyklam do wyliczania innym czegokolwiek.
Pamietam częstotliwość zapełniania się kosza na śmieci, a biegali się kiedyś z kubłem bo worków nje było.
Mama dziewczyny mojego syna, śmieje się, ze w końcu żyje na luzie, bo zakupy przyniesie sobie w jednej małej torbie, nie musi kupować hurtowo, pralka nie chodzi dzień w dzień, i nie musi gotować dużych ilości, bo piątka dzieci już poza domem, pozakładali swoje rodziny. One z młoda żyją sobie spokojniej, jak mama to określiła.
Rodzina z 6 dzieci zajmie kiedys 7 mieszkań i może 8 samochodów.
Sama napisałaś przecież, ze najbadziej niszczą środowisko małodzietni i bezdzietni.
i Ty zamiast krzyknąć „STOP” sam sobie ograniczaj patałachu jeden z drugim,
to Ty mowisz: „ok! Weźcie sobie moje majty, spodnie, buty, auto. I weźcie tez Nowakowej i Kowalskiej, No bo jak wszystkim to wszystkim”
to jest wręcz zadziwiające
takie bezwolne poddanie się, rezygnacja i cofanie się
Czy singiel, czy mała, czy wielką rodzina może żyć oszczędnie, bardzo oszczędnie - albo nie.
Każda ma swój styl życia.
Można zachęcać do lepszych rozwiązań.
Nie zakazami.
Ale porady pani, która ma jedno dziecko i twierdzi, że promocje coś plus drugie, czy trzecie gratis są bez sensu, są bez sensu.
Pewnie dla niej tak
A dla nas nie.
Ważne, żeby nie marnować
W tym jestem dobra. Od zawsze. I kiedy mieszkalam sama, i kiedy tylko z mężem. I później. Staram się nauczyć też tego dzieci.
Jednakowoż lubię sama wybierać, na czym chcę oszczędzać, na czym mogę, na czym powinnam.
Nie wiem które są dobre. Znaczy te filmy.