Dorzucę jeszcze - idąc tokiem rozumowania Grega, optymalna sytuacja to za reżymu komunistycznego była. Wtedy raczej należało nie głosować.
Czyli co - komuno wróć???
Tymczasem PrayBoy daje przykład: źle zdefiniowany patriotyzm ważniejszy od wiary przekazywanej przez Kościół Święty. To jest to co ja nazywam błędną priorytetyzacją. Bóg bowiem powinien być na pierwszym miejscu.
I tu Greg ma rację. O tym, że w demokracji politycy przerzucają odpowiedzialność na lud, który sam sobie jest winien kogo wybiera, też warto pamietać. :devil:
[cite] Gregorius:[/cite]Zaufaj Panu Bogu. Daj mu podziałać. a nie wrzucaj kartkę do urny popierając tym samym masonerię.
Pozwolę sobie zauważyć, że Bóg obdarzył człowieka rozumem i zachęca, aby ten go używał. Tutaj nawiążę do dowcipu, jak to podczas powodzi jeden taki, Gregoriuso podobny czekał żeby Bóg go ocalił, i? Utonął. Gdy stanął przed Panem mówi z wyrzutem - tak na Ciebie, Boże liczyłem.
A Pan na to - trzy razy wysyłałem amfibię, ale ty nie chciałeś wsiąść.
[cite] Spioch:[/cite]Z demokracji nie można czynić bożka i w pewnych sprzyjających okolicznościach (monarchistyczny przewrót) można wziąć udział, z czystym sumieniem, w obalaniu demokracji.
Mam Ci przypomnieć, jak to drzewiej bywało. Obierano króla, po jakimś czasie go obalano i .. dookoła Wojtek.
A i za monarchii absolutnej też nie zawsze fajnie bywało, intrygi na dworze, morderstwa, itp. tylko ciemny lud miał guzik do gadania.
Czasy monarchii już nie wrócą, a jak uczy nas historia, a niektórych doświadczenie życiowe - po rewolucji, krwawej, czy bezkrwawej, jest jeszcze gorzej.
twardy jesteś - bardzo dobrze.
Myślę, że jednak Bóg nie wymaga od wszystkich, prostych ludzi takiego heroizmu. Czy głosują czy nie, to z reguły i tak nie wiedzą co czynią. Ważniejsze żeby "żyli po bożemu".
A patriotyzm... jest dobry/naturalny, bo porządny człowiek nie zdradza, nie odpłaca niewdzięcznością społeczności która go wykarmiła, wychowała; ale poza tym nie ma znaczenia dla wieczności, jakim językiem mówi człowiek, jaki ma paszport, itp., itd.
Pod rządami cara też ludze osiągali zbawienie.
Pewien Arcybiskup ( Fulton J. Sheen) zauważył kiedyś prawidłowo: Oto mentalność dzisiejszego świata: Odeszliśmy od czasów, w których byliśmy zajęci osobistym uświęceniem, choćby kosztem zaniedbania porządku społecznego. Dziś przesadnie zajmuje nas sprawiedliwość społeczna, prawa obywatelskie itd., lecz nie troszczymy się ani trochę o sprawiedliwość indywidualną i obowiązek oddawania Bogu honorów i chwały. Jeśli tylko maszerujesz pod sztandarem, jeśli protestujesz, wtedy prywatnie możesz być cudzołożnikiem, alkoholikiem, robić cokolwiek, na co masz ochotę. To nie ma znaczenia. Judasz jest patronem tych, którzy rozdzielają uniwersalne Boskie prawo: â?žkochaj Boga i kochaj bliźniegoâ?.
[cite] Spioch:[/cite]Z demokracji nie można czynić bożka i w pewnych sprzyjających okolicznościach (monarchistyczny przewrót) można wziąć udział, z czystym sumieniem, w obalaniu demokracji.
Mam Ci przypomnieć, jak to drzewiej bywało. Obierano króla, po jakimś czasie go obalano i .. dookoła Wojtek.
A i za monarchii absolutnej też nie zawsze fajnie bywało, intrygi na dworze, morderstwa, itp. tylko ciemny lud miał guzik do gadania.
Czasy monarchii już nie wrócą, a jak uczy nas historia, a niektórych doświadczenie życiowe - po rewolucji, krwawej, czy bezkrwawej, jest jeszcze gorzej.
przeczytaj mój post o Arystotelesie ... nie ma dobrych i wiecznych ustrojów ...
nie - to dotyczyło raczej wypowiedzi Prayboya - błąd, że nie oddzieliłem wyraźnie myśli.
Właśnie chodziło mi o to, że prawo boże jest najważniejsze, a nie ziemska polityka.
Kościół (...) chrześcijańskim zaczął się na powrót stawać dopiero w połowie XX w.
wiesz co Klarcia, brak słów...
Taaaak?
To może sięgnij do źródeł historycznych, tych aprobowanych przez Kościół i wczytaj się uważnie w przekaz, jak to wtedy "chrześcijańsko" w Kościele bywało.
Chyba nie bez powodu powstały - na początku - pustelnie, a później zakony, choć te ostatnie też się summa summarum "wykoślawiały", a wtedy pojawiali się ich reformatorzy, i .. dookoła Wojtek.
[cite] Wandeal:[/cite]nie - to dotyczyło raczej wypowiedzi Prayboya - błąd, że nie oddzieliłem wyraźnie myśli.
Właśnie chodziło mi o to, że prawo boże jest najważniejsze, a nie ziemska polityka.
no ale po co pisać rzeczy oczywiste, nigdzie nie napisałem że polityka ważniejsza od prawa Bożego
Kościół (...) chrześcijańskim zaczął się na powrót stawać dopiero w połowie XX w.
wiesz co Klarcia, brak słów...
Taaaak?
To może sięgnij do źródeł historycznych, tych aprobowanych przez Kościół i wczytaj się uważnie w przekaz, jak to wtedy "chrześcijańsko" w Kościele bywało.
Chyba nie bez powodu powstały - na początku - pustelnie, a później zakony, choć te ostatnie też się summa summarum "wykoślawiały", a wtedy pojawiali się ich reformatorzy, i .. dookoła Wojtek.
Klarciu, ale teraz jest podobnie. Teraz i kiedyś święci żyli obok wilków w owczych skórach. I tak będzie do końca świata. Nawet gorzej bo przed samym końcem sprawiedliwych będzie niewielu.
[cite] Gregorius:[/cite]Pewien Arcybiskup ( Fulton J. Sheen) zauważył kiedyś prawidłowo: Oto mentalność dzisiejszego świata: Odeszliśmy od czasów, w których byliśmy zajęci osobistym uświęceniem, choćby kosztem zaniedbania porządku społecznego. Dziś przesadnie zajmuje nas sprawiedliwość społeczna, prawa obywatelskie itd., lecz nie troszczymy się ani trochę o sprawiedliwość indywidualną i obowiązek oddawania Bogu honorów i chwały. Jeśli tylko maszerujesz pod sztandarem, jeśli protestujesz, wtedy prywatnie możesz być cudzołożnikiem, alkoholikiem, robić cokolwiek, na co masz ochotę. To nie ma znaczenia. Judasz jest patronem tych, którzy rozdzielają uniwersalne Boskie prawo: â?žkochaj Boga i kochaj bliźniegoâ?.
wypić lubię, to fakt, za babkami też się oglądam..
[cite] MAFJa:[/cite]a jakby byly wysokie kary za nieglosowanie jak w niektorych krajach? ciekawa po prostu jestem.. zaglosowalbys?
Ja bym nie poszła głosować gdyby był reżym - za komuny nie głosowałam.
A na marginesie - gdy teraz dyskutujemy, pożałowałam, że nie mam ważnego dokumentu uprawniającego do głosowania. Niestety - na jego wyrobienie po prostu mnie nie stać. Myszaty takiej kasy by mi nie dał, w naszej sytuacji było by to katastrofą.
[cite] Gregorius:[/cite]@Klarciu: wyrobienie paszportu podczas pobytu w Warszawie nie wchodzi w grę? A w konsulacie to poniżej 100 erosów o ile dobrze pamiętam.
Nie mogę pojechać do kraju, z różnych powodów. Ostatni raz byłam przed trzema laty, na własnym ślubie i to tylko przez 3 dni. W Konsulacie ta "przyjemność" kosztuje 180 Eu plus koszty przejazdu.
Na wybory zabrali by mnie księża carlsberscy - tak było ostatnim razem, gdy paszport jeszcze ważny miałam. Ale poprosić księdza - wiem, że ksiądz by to zrobił - żeby mi opłacił koszty dokumentu - zwyczajnie się wstydzę. Zresztą za taki numer Myszaty by mi bonanzę zrobił.
Widzę, że każdy wie swoje i tyle...
W tej sytuacji chcialbym się jednego dowiedzieć od Gregoriusa. Mianowicie, skoro jakiekolwiek uczestnictwo w demokracji (nawet zmierzające do jej obalenia) uważa za niedopuszczalne, to co uważa za właściwe? Jakieś inne działania zmierzające do jej obalenia (jakie?), czy po prostu pogodzenie się z ta sytuacją i cierpliwe jej znoszenie.
Czy coś jeszcze innego, bo nie mam pomysłu (?)
[cite] Gregorius:[/cite]A innego dokumentu tożsamości nie masz?
Nie mam. Byłam na paszporcie "jednorazowym", otrzymałam status uznanego azylanta.
Gdy komuna upadła dali mi konsularny - koszt 120 DM, w tamtych czasach też sporo, ale wtedy było mnie stać. Gdy wymieniali na normalne paszporty, kosztował - o ile pamiętam - niecałe 100 DM, dopiero później się porobiło. Teoretycznie mogłabym wyrobić sobie w kraju dowód osobisty - jeśli nic się pod tym względem nie zmieniło, nie mam meldunku w Polsce, ale znajomemu, który był w podobnej sytuacji dali, nawet niedrogo, coś ok. 50 Zł. - lecz wtedy musiałabym tam spędzić co najmniej dwa tygodnie, albo jechać dwa razy. Nieosiągalne.:sad:
Komentarz
Jakbym nie miał to bym poszedł do pierdla.
I sam za to odpowiadał. Tym czasem demokracja konstruuje jakąś odpowiedzialność zbiorową "ludu" za władzę. Jak wiemy coś takiego nie istnieje.
Czyli co - komuno wróć???
Pozwolę sobie zauważyć, że Bóg obdarzył człowieka rozumem i zachęca, aby ten go używał. Tutaj nawiążę do dowcipu, jak to podczas powodzi jeden taki, Gregoriuso podobny czekał żeby Bóg go ocalił, i? Utonął. Gdy stanął przed Panem mówi z wyrzutem - tak na Ciebie, Boże liczyłem.
A Pan na to - trzy razy wysyłałem amfibię, ale ty nie chciałeś wsiąść.
a skąd wiesz gdzie jest Bóg u mnie?
Mam Ci przypomnieć, jak to drzewiej bywało. Obierano króla, po jakimś czasie go obalano i .. dookoła Wojtek.
A i za monarchii absolutnej też nie zawsze fajnie bywało, intrygi na dworze, morderstwa, itp. tylko ciemny lud miał guzik do gadania.
Czasy monarchii już nie wrócą, a jak uczy nas historia, a niektórych doświadczenie życiowe - po rewolucji, krwawej, czy bezkrwawej, jest jeszcze gorzej.
Myślę, że jednak Bóg nie wymaga od wszystkich, prostych ludzi takiego heroizmu. Czy głosują czy nie, to z reguły i tak nie wiedzą co czynią. Ważniejsze żeby "żyli po bożemu".
A patriotyzm... jest dobry/naturalny, bo porządny człowiek nie zdradza, nie odpłaca niewdzięcznością społeczności która go wykarmiła, wychowała; ale poza tym nie ma znaczenia dla wieczności, jakim językiem mówi człowiek, jaki ma paszport, itp., itd.
Pod rządami cara też ludze osiągali zbawienie.
Oto mentalność dzisiejszego świata: Odeszliśmy od czasów, w których byliśmy zajęci osobistym uświęceniem, choćby kosztem zaniedbania porządku społecznego. Dziś przesadnie zajmuje nas sprawiedliwość społeczna, prawa obywatelskie itd., lecz nie troszczymy się ani trochę o sprawiedliwość indywidualną i obowiązek oddawania Bogu honorów i chwały. Jeśli tylko maszerujesz pod sztandarem, jeśli protestujesz, wtedy prywatnie możesz być cudzołożnikiem, alkoholikiem, robić cokolwiek, na co masz ochotę. To nie ma znaczenia. Judasz jest patronem tych, którzy rozdzielają uniwersalne Boskie prawo: â?žkochaj Boga i kochaj bliźniegoâ?.
przeczytaj mój post o Arystotelesie ... nie ma dobrych i wiecznych ustrojów ...
Właśnie chodziło mi o to, że prawo boże jest najważniejsze, a nie ziemska polityka.
Taaaak?
To może sięgnij do źródeł historycznych, tych aprobowanych przez Kościół i wczytaj się uważnie w przekaz, jak to wtedy "chrześcijańsko" w Kościele bywało.
Chyba nie bez powodu powstały - na początku - pustelnie, a później zakony, choć te ostatnie też się summa summarum "wykoślawiały", a wtedy pojawiali się ich reformatorzy, i .. dookoła Wojtek.
Klarciu, ale teraz jest podobnie. Teraz i kiedyś święci żyli obok wilków w owczych skórach. I tak będzie do końca świata. Nawet gorzej bo przed samym końcem sprawiedliwych będzie niewielu.
wypić lubię, to fakt, za babkami też się oglądam..
Ja bym nie poszła głosować gdyby był reżym - za komuny nie głosowałam.
A na marginesie - gdy teraz dyskutujemy, pożałowałam, że nie mam ważnego dokumentu uprawniającego do głosowania. Niestety - na jego wyrobienie po prostu mnie nie stać. Myszaty takiej kasy by mi nie dał, w naszej sytuacji było by to katastrofą.
Nie mogę pojechać do kraju, z różnych powodów. Ostatni raz byłam przed trzema laty, na własnym ślubie i to tylko przez 3 dni. W Konsulacie ta "przyjemność" kosztuje 180 Eu plus koszty przejazdu.
Na wybory zabrali by mnie księża carlsberscy - tak było ostatnim razem, gdy paszport jeszcze ważny miałam. Ale poprosić księdza - wiem, że ksiądz by to zrobił - żeby mi opłacił koszty dokumentu - zwyczajnie się wstydzę. Zresztą za taki numer Myszaty by mi bonanzę zrobił.
W tej sytuacji chcialbym się jednego dowiedzieć od Gregoriusa. Mianowicie, skoro jakiekolwiek uczestnictwo w demokracji (nawet zmierzające do jej obalenia) uważa za niedopuszczalne, to co uważa za właściwe? Jakieś inne działania zmierzające do jej obalenia (jakie?), czy po prostu pogodzenie się z ta sytuacją i cierpliwe jej znoszenie.
Czy coś jeszcze innego, bo nie mam pomysłu (?)
Nie mam. Byłam na paszporcie "jednorazowym", otrzymałam status uznanego azylanta.
Gdy komuna upadła dali mi konsularny - koszt 120 DM, w tamtych czasach też sporo, ale wtedy było mnie stać. Gdy wymieniali na normalne paszporty, kosztował - o ile pamiętam - niecałe 100 DM, dopiero później się porobiło. Teoretycznie mogłabym wyrobić sobie w kraju dowód osobisty - jeśli nic się pod tym względem nie zmieniło, nie mam meldunku w Polsce, ale znajomemu, który był w podobnej sytuacji dali, nawet niedrogo, coś ok. 50 Zł. - lecz wtedy musiałabym tam spędzić co najmniej dwa tygodnie, albo jechać dwa razy. Nieosiągalne.:sad: